Nie będzie zadośćuczynienia za ból i cierpienia żołnierza, który trzy lata temu stracił w Afganistanie nogę i częściowo wzrok. Będzie za to proces. Ministerstwo Obrony Narodowej odmówiło zawarcia ugody z sierżantem Franciszkiem Jurgielewiczem. "Duże są koszty leczenia, rehabilitacji. Droższe jest utrzymanie, bo wcześniej wszystko potrafiłem zrobić sam, a teraz do wszystkiego muszę wynajmować ludzi" - mówi żołnierz w rozmowie z RMF FM. "Wywiązaliśmy się ze zobowiązań. Pomyślimy, jak jeszcze pomóc" - pisze szef MON-u na Twitterze.
W sądzie odbyło się w czwartek trwające zaledwie kilka minut posiedzenie w sprawie zadośćuczynienia dla sierżanta Jurgielewicza. MON odmówił przyjęcia odpowiedzialności za utratę zdrowia przez weterana, a co za tym idzie - odmówił również wypłaty zadośćuczynienia.
Przypominam, że jest to żołnierz, który ma status weterana poszkodowanego, który nie ma nogi, nie ma wzroku... Wydawało mi się, że nie ma powodów, dla których minister by odmówił. Ale odmówił i dzisiaj to usłyszałem. W pełnym zakresie odmówił przyjęcia odpowiedzialności i wypłaty choćby złotówki tytułem zadośćuczynienia - potwierdził po posiedzeniu pełnomocnik sierżanta Jurgielewicza, mecenas Sylwester Nowakowski.
Po niepowodzeniu próby ugody adwokat nie widzi innego wyjścia niż wytoczenie MON-owi procesu.
Sam sierżant Jurgielewicz, który po stracie nogi porusza się przy pomocy protezy, nie pojawił się w sądzie, ale reporterowi RMF FM Piotrowi Bułakowskiemu udało się z nim porozmawiać. Będziemy jeszcze raz kierować sprawę do sądu i mam nadzieję, że w tym przypadku sprawa będzie załatwiona inaczej - potwierdził w rozmowie z nami sierżant Jurgielewicz.Sprawa jest trudna, w tej chwili walczę o zadośćuczynienie. Duże są koszty leczenia, rehabilitacji, generalnie koszty utrzymania po wypadku. U mnie jest o wiele ciężej, ponieważ wcześniej wszystko potrafiłem zrobić sam, a teraz muszę wynajmować do wszystkiego ludzi - zaznaczył.
Przyznał, że kontaktują się z nim żołnierze w podobnej sytuacji i pytają, czy są szanse na pomoc ze strony MON-u. Dużo ludzi bez przerwy boryka się z kłopotami ze zdrowiem i ponoszą duże koszty. Chcieliby poprawić trochę sytuację, bo wiadomo - trzeba utrzymać rodzinę i jeszcze do tego przeznaczyć pieniądze na leczenie, to jest naprawdę trudne - podkreślał żołnierz.
Po naszej publikacji sprawę skomentował we wpisie na Twitterze rzecznik MON-u Jacek Sońta. Zapewnił, że resort "wywiązał się w 100 procentach ze zobowiązań w stosunku do weterana". Ubezpieczenie, odszkodowania i inne świadczenia to w sumie kwota 278 tys. zł. Comiesięczna renta wynosi 3500 zł - podkreślił.Identyczne kwoty podał na swoim profilu minister obrony Tomasz Siemoniak. Pomyślimy, jak jeszcze pomóc - dodał.