Grupa zamachowców-samobójców zaatakowała rano bazę USA w rejonie Torkham w Afganistanie. Lokalne władze nie podały na razie, czy ktoś ucierpiał. Rzecznik talibów Zabiullah Mudżahid potwierdził natomiast, że za atak odpowiedzialna jest jedna z grup partyzanckich.
Władze prowincji Nangarhar poinformowały, że bazę zaatakowali dziś rano dobrze uzbrojeni napastnicy. Tuż po pojawieniu się zamachowców-samobójców jeden z nich zdetonował ładunki wybuchowe. Wywiązała się wymiana ognia.
Zamknięto drogę łączącą Dżalalabad z Torkham - ważny szlak zaopatrzeniowy dla NATO. Przedstawiciele organizacji poinformowali natomiast, że nie mają żadnych informacji o ataku.
To kolejny w ostatnich dniach atak na bazy wojsk NATO w Afganistanie. 28 sierpnia dziesięciu polskich żołnierzy zostało rannych po zamachu w Ghazni. Zginął amerykański żołnierz. Podczas wymiany ognia z rebeliantami zginęło lub ucierpiało też wielu afgańskich cywilów.
Do ataku doszło ok. godz. 13:30 czasu polskiego. Wyładowana materiałami wybuchowymi ciężarówka wjechała w mur. Doszło do wybuchu. Przez wyłom w murze do środka przedostało się dziesięciu rebeliantów. Wywiązała się strzelanina. Polskim żołnierzom udało się schwytać lub zabić wszystkich rebeliantów.
(MRod)