Premier Izraela Benjamin Netanjahu w 2018 roku wysłał do Kataru tajne pismo z prośbą, by wsparł finansowo Hamas sumą 30 mln dol. miesięcznie, by "zachować stabilność w regionie" – podają francuski dziennik "Les Echos".

REKLAMA

Netanjahu uprawiał przez lata specyficzną politykę wobec Palestyńczyków, której głównym celem było niedopuszczenie do powstania państwa palestyńskiego. Podważał więc pozycję Autonomii Palestyńskiej, którą popierała niemal cała wspólnota międzynarodowa, opowiadająca się za dwupaństwowym rozwiązaniem konfliktu na Bliskim Wschodzie. A ponieważ Hamas, uważany za organizację terrorystyczną, nie cieszył się takim poparciem, więc postawił na jego wzmacnianie, by osłabić pozycję Autonomii - wyjaśnia dziennik.

"Innymi słowy Hamas stał się (dla Netanjahu) mniejszym złem, przeciw któremu izraelska armia stosowała co pewien czas represje po atakach rakietowych, do czasu aż kolejny rozejm kładł prowizoryczny kres takim konfrontacjom" - pisze "Les Echos".

Jak podkreślono, premier pozwolił Katarowi przez wiele lat finansować Hamas, a jednocześnie destabilizował Autonomię Palestyńską, zamrażając transfery należnej jej części podatków pobieranych przez Izrael.

W liście, który ujawnił izraelski portal Ynet, Netanjahu napisał do katarskiego rządu, że 30 mln dol. miesięcznie pozwoli "osłabić agresywne motywacje Hamasu, dostarczyć pomoc humanitarną dla ludności Strefy Gazy i zachować stabilność w regionie".

Rezygnacja ministra obrony

Polityka premiera skłoniła w 2018 roku ówczesnego ministra obrony Awigdora Libermana do złożenia rezygnacji. Jedną ręką blokuje się środki dla Autonomii Palestyńskiej, oskarżając ją o finansowanie terroryzmu, a drugą - pozwala na to, by strumień pieniędzy płynął do terrorystów z Hamasu w Gazie - oświadczył wtedy polityk.

W Izraelu krytyka pod adresem Netanjahu nie ogranicza się do jego dawnych błędów. Media, znaczna część polityków i dowódcy wojskowi zarzucają mu brak strategii dotyczącej wojny i tego, co nastąpi po niej. Nie jest jasne, jakie właściwie plany ma Izrael, jeśli chodzi o przyszłość Strefy Gazy. "Armia izraelska nie wie, dokąd zmierza, bo nie wyznaczono jej długofalowych celów" - konstatuje "Les Echos".

Według opublikowanego w piątek sondażu, gdyby wybory w Izraelu odbyły się w najbliższych dniach, to Likud, partia Netanjahu, poniósłby druzgocącą klęskę - relacjonuje francuski dziennik.