Andrzej Bargiel próbuje wykorzystać każdą okazję, by w rekordowym czasie skompletować pięć 7-tysięczników byłego Związku Radzieckiego i zdobyć prestiżowy tytuł Śnieżnej Pantery. Po kilku dniach od wejścia na Chan Tengri (7010 m n.p.m.), rozpoczął drogę na ostatni ze szczytów - Pik Pobiedy (7439 m n.p.m.). W nocy z piątku na sobotę polskiego czasu wyruszył w stronę obozu drugiego (5800 m n.p.m.). Zdołał jednak dotrzeć jeszcze wyżej. Spędzi noc na wysokości 6900 m n.p.m. Atak szczytowy planuje rozpocząć o godz. 2 czasu polskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Jest godzina 6:30 (godz. 2:30 polskiego czasu - przyp. red.). Właśnie startuję w kierunku ostatniego szczytu - Piku Pobiedy. Plan jest taki, że spróbuję dojść do obozu drugiego 5800 metrów, a w niedzielę spróbuję z tej wysokości zaatakować - relacjonował Bargiel dla RMF FM tuż przed wyjściem z bazy. Pogoda nie jest jakaś świetna, więc w zależności od widoczności zaatakuję w niedzielę lub nie. Trzymajcie kciuki! - dodał. Po długiej wspinaczce dotarł jednak w sobotę wyżej niż wcześniej planował. Noc spędzi w obozie na wysokości 6900 metrów. Na szczyt zamierza wyruszyć o godzinie 6 lokalnego czasu (godz. 2 czasu polskiego - przyp. red.). Zakopiańczyk zdecydował się na tak szybki atak z powodu złej pogody, która - według prognozy - ma się utrzymywać przez najbliższe 2 tygodnie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Bargiel zdobył już cztery szczyty Śnieżnej Pantery. Zaczął wyprawę od wejścia 16 lipca na Pik Lenina (7134 m n.p.m.). Później, po przenosinach do Tadżykistanu, zdobył Pik Korżeniewskiej (7105 m n.p.m.) i Pik Komunizma (7495 m n.p.m.). Następnie wrócił do Kirgistanu i we wtorek dotarł do bazy na lodowcu Inylczek Południowy. Już w nocy rozpoczął atak szczytowy i w środę, o godzinie 7:32 polskiego czasu, zdobył Chan Tengri. Po przylocie stwierdziłem, że skoro, z powodu pogody, mam jeszcze przez tydzień w niej siedzieć, to chyba wolę wyjść od razu - komentował decyzję już po powrocie ze szczytu w rozmowie z naszym dziennikarzem. Po powrocie do bazy w pełni skupiony był już na wejściu na Pik Pobiedy. Mamy wszystko zorganizowane, więc potrzebna jest tylko pogoda i mam nadzieję się, że w jakimś najbliższym czasie uda się to zrobić i będziemy wracać do domu - dodawał w rozmowie z Michałem Rodakiem.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Celem 28-latka jest zdobycie Śnieżnej Pantery w rekordowym czasie. Zamierza pobić wyczyn Denisa Urubko z 1999 roku, któremu udało się to zrobić w 42 dni.
(mpw)