"Do soboty nikomu nie powiem, co myślę o zawodnikach, którzy nas opuszczą" - powiedział Franciszek Smuda po meczu z Łotwą. Polacy wygrali 1:0. Potyczka w Klagenfurcie była pierwszym poważnym sprawdzianem biało-czerwonych, którzy od blisko tygodnia trenują w Austrii.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Podopieczni Smudy wygrali 1:0 po bramce Artura Sobiecha. Skład był jednak daleki od optymalnego. Dla niektórych piłkarzy wczorajszy mecz był ostatnią szansą, na przekonanie do siebie szkoleniowca.
Na gorąco nigdy nie oceniam piłkarzy. Zdaję sobie sprawę, że wszyscy mieli w nogach ciężkie treningi, ale każdy dawał z siebie tyle ile mógł. W taktyce było kilka mankamentów, ale mamy jeszcze trochę czasu, aby to poprawić. Przede wszystkim za dużo było prostych strat i zbyt skomplikowanych zagrań. Gdyby moi podopieczni grali nieco prościej, to nie denerwowałbym się tak bardzo - mówił Smuda na konferencji prasowej.
Mimo zwycięstwa biało-czerwonych, Łotysze mieli kilka dogodnych sytuacji na zdobycie bramki. Proste błędy popełniała bowiem obrona polskiego zespołu. Defensywa popełniła kilka błędów, ale trzeba zaznaczyć, że grała w nowym ustawieniu. Sebastian Boenisch rozegrał poprawne spotkanie. Fizycznie prezentował się dobrze, Cieszę się, że będzie konkurentem do składu dla Jakuba Wawrzyniaka - ocenił selekcjoner.
Wczoraj w reprezentacji Polski zadebiutował 19-letni Rafał Wolski. Trudno go ocenić. Widziałem przed meczem, że miał tremę. To duży talent, który w przyszłości może być pewnym punktem reprezentacji - skomentował trener biało-czerwonych. Smuda - ku zaskoczeniu dziennikarzy - postawił w bramce na Łukasza Fabiańskiego, a nie Przemysława Tytonia. Mamy trzech bardzo dobrych bramkarzy. Tytoń w klubie rozegrał dużo meczów, dlatego postanowiliśmy dać szansę Łukaszowi - wyznał.
W sobotnim sparingu ze Słowacją ma zagrać potencjalnie najsilniejszy skład. Zgrupowanie w austriackim Lienz zakończy się 28 maja. Dzień wcześniej szkoleniowiec ogłosi 23-osobową kadrę, co będzie, że trzech zawodników zostanie odesłanych do domów. Do soboty nikomu nie powiem, co myślę o zawodnikach, którzy nas opuszczą. Chciałbym, aby gracze mogli spokojnie pracować - przyznał Smuda.