Sztab Igi Świątek ujawnił zaskakujące informacje. Polska tenisistka była objęta postępowaniem antydopingowym w związku z wykryciem w jej organizmie śladowej ilości zabronionej substancji. Wyjaśnienia zawodniczki zostały uwzględnione, ale nałożono na nią "symboliczną" miesięczną dyskwalifikację. "22 dni już mam za sobą, 8 jeszcze przede mną. Dlatego kolejny sezon będę mogła zacząć z czystą kartą" - podkreśliła Świątek.
"28 listopada 2024 roku zakończyło się rozpoczęte 12 września br. przez Międzynarodową Agencję ds. Integralności Tenisa (ITIA) i objęte do tej pory klauzulą poufności, postępowanie wyjaśniające w sprawie możliwości naruszenia przepisów antydopingowych przez Igę Świątek. Postępowanie wszczęte zostało na skutek oznaczenia w jednym z testów antydopingowych niewiarygodnie niskiego stężenia substancji zabronionej: trimetazydyny (TMZ)" - czytamy w komunikacie ekipy Igi Świątek.
"Błyskawiczna reakcja tenisistki i jej zespołu pozwoliła szybko znaleźć wyjaśnienie - okazało się nim fabryczne zanieczyszczenie trimetazydyną innego przyjmowanego przez tenisistkę leku z melatoniną rekomendowanego jej przez lekarza" - dodano.
"Na Igę Świątek nałożony został symboliczny okres 1-miesięcznego zawieszenia, w większości zrealizowany już tymczasowym zawieszeniem, które odbyło się podczas pierwszych wyjaśnień na przełomie września i października" - poinformowano.
Iga Świątek przyjęła miesięczną dyskwalifikację za niecelowe złamanie przepisów antydopingowych - poinformowała także Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisa (ITIA)
ITIA uznała, że pozytywny wynik testu był spowodowany zanieczyszczeniem leku bez recepty - melatoniny, produkowanego i sprzedawanego w Polsce, który zawodniczka przyjmowała na jet lag i problemy ze snem, a naruszenie nie było celowe. Nastąpiło to po przeprowadzeniu wywiadów z zawodnikiem i jego otoczeniem, dochodzeniach i analizach z dwóch laboratoriach akredytowanych przez WADA.
Zawodniczka została tymczasowo zawieszona od 12 września 2024 roku do 4 października, zanim złożyła odwołanie, opuszczając trzy turnieje. Po akceptacji miesięcznej dyskwalifikacji będzie mogła bez problemów pod koniec grudnia zacząć nowy sezon.
"WTA w pełni wspiera Igę w tym trudnym czasie. Iga konsekwentnie demonstruje silne zaangażowanie w uczciwą grę i przestrzeganie zasad czystego sportu, a ten niefortunny incydent podkreśla wyzwania, z jakimi mierzą się sportowcy, radząc sobie ze stosowaniem leków i suplementów" - można przeczytać w oświadczeniu, opublikowanym na oficjalnej stronie tej organizacji.
"Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami bardzo trudnym tematem, o którym nie mogłam rozmawiać przez ostatnie 2,5 miesiąca. Ale w końcu mogę, więc mam nadzieję, że w tym filmiku wyjaśnię jak najwięcej, bo chciałabym być z Wami transparentna i żebyście zrozumieli, co mi się przytrafiło przez ostatni czas" - powiedziała Iga Świątek w oświadczeniu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
"12 września dowiedziałam się o pozytywnym wyniku testu antydopingowego, z próbki pobranej 12 sierpnia, czyli przed turniejem w Cincinnati. I był to dla mnie ogromny cios, byłam w szoku i ta sytuacja sprawiła, że było we mnie bardzo dużo lęku, bo na początku nie wiedziałam po prostu, jak to mogło mi się przytrafić i skąd to się wzięło. Okazuje się, że w próbce zostało wykryte najmniejsze w historii stężenie trimetazydyny. Jest to substancja, o której pierwszy raz usłyszałam wtedy w życiu i chyba nie wiedziałam nawet, że istnieje, z którą nie miałam nigdy styczności, ani ludzie, którzy mnie otaczają też nie mieli z nią styczności. Więc towarzyszyło duże poczucie takiej niesprawiedliwości i pierwsze tygodnie były naprawdę bardzo chaotyczne" - poinformowała Świątek.
"Skoncentrowaliśmy się na przebadaniu właśnie wszystkich odżywek i wszystkich leków, które biorę. I w wynikach tych testów wyszło, że melatonina, której używam zresztą już od długiego czasu, że ta seria, którą miałam akurat ze sobą przed turniejem w Cincinnati, była fabrycznie zanieczyszczona" - powiedziała nasza tenisistka.
"Po znalezieniu źródła jeszcze potrzebny był czas, na to, żeby ta sprawa się zakończyła. Co właśnie dzieje się teraz. Ale ogólnie od 12 września byłam zawieszona automatycznie, dlatego nie mogłam zagrać turniejów w Azji i nie mogłam obronić właściwie swojego rankingu" - wyjaśniła Polka.
"Ale teraz, kiedy ta sprawa się kończy, zostało na mnie nałożone symboliczne zawieszenie, które trwa miesiąc. 22 dni już mam za sobą, 8 jeszcze przede mną. Dlatego kolejny sezon będę mogła zacząć z czystą kartą i skupieniu na tym, co zawsze robiłam, czyli po prostu na grze w tenisa. I myślę, że to doświadczenie jest najtrudniejszym w moim życiu, ale nauczyło mnie bardzo dużo. Przede wszystkim to, że mogłam wrócić tak szybko do gry, zagrać WTA Finals, Billie Jean King Cup, który dał mi dużo pozytywnych emocji i znowu sprawił, że mogłam troszeczkę ucieszyć się grą" - podkreśliła.
"Od początku wszyscy zebrali się, żeby mi pomóc, stanęli na głowie, żeby znaleźć źródło i za to zawsze będę ogromnie wdzięczna. I przyznam, że ta sytuacja boli mnie bardzo mocno, ponieważ całe życie chciałam mieć karierę, która da przykład kolejnemu pokoleniu, która będzie w pewnym sensie sprawiedliwa, pokaże, że zawsze byłam fair i pokaże wszystkie wartości, które powinien mieć topowy sportowiec. I mam wrażenie, że ta sytuacja może naruszyć ten obraz, który budowałam przez lata" - powiedziała Świątek.
"Dlatego mam nadzieję, że wy zrozumiecie, co się wydarzyło, zrozumiecie jak bardzo nie miałam nad tym kontroli i że nie mogłam nic zrobić, żeby zapobiec tej niefortunnej sytuacji, która mi się przytrafiła" - dodała.
"Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i że będziecie mnie wspierać, bo to jest dla mnie ogromnie ważne i bez wsparcia kibiców nie wiem, czy znalazłabym w sobie, czasami w trudnym momentach, siłę do tego, żeby walczyć dalej. Więc teraz przeprowadziłam najważniejszą walkę w moim życiu i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i że będziecie mnie wspierać" - stwierdziła nasza znakomita tenisistka.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jest to substancja, która w przeszłości była wykrywana chociażby w próbkach pobranych od chińskich pływaków czy też Kamili Walijewej. Był też słynny przypadek polskiego piłkarza Jakuba Świerczoka, więc te przypadki się zdarzają. Znajduje się w lekach lub suplementach diety, które na etykietach i w składach swoich produktów tej substancji nie uwzględniają. W przeszłości zdarzały się już przypadki nieświadomego zastosowania tego środka - tak o niedozwolnej substancji, która przypadkiem znalazła się w organizmie Igi Świątek, mówił w Radiu RMF24 szef Polskiej Agencji Antydopingowej, Michał Rynkowski w rozmowie z Cezarym Dziwiszkiem.
W tej chwili możemy tylko i wyłącznie bazować na oświadczeniu samej zawodniczki. Polska Agencja Antydopingowa nie ma dostępu do pełnych akt sprawy - zaznaczył. Jedyne, co może budzić zastanowienie, to jest to, że dopiero dzisiaj otrzymaliśmy informację publiczną na temat tego przypadku - stwierdził Rynkowski. My otrzymaliśmy taką informację wstępną, natomiast na bardzo późnym etapie postępowania - powiedział.
Dla zawodniczki bardzo dobra wiadomość jest taka, że ta kara jest niska, dlatego że w przypadku stwierdzenia, że dana substancja dostała się do organizmu poprzez produkty zanieczyszczone, te sankcje mogą oscylować nawet do dwóch lat dyskwalifikacji. Zawodniczkę spotkał najmniejszy wymiar kary - podkreślił Rynkowski.