"Kto nie broni dobrze, ten nie może atakować. Kto źle atakuje, nie ma też jak bronić" - powiedział po przegranym 1:3 meczu z Czechami w eliminacjach mistrzostw Europy Fernando Santos, selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski. "Jestem smutny i zawiedziony. Tak samo zawodnicy" – przyznał.
Przede wszystkim chcę pogratulować czeskiej drużynie, która zasłużyła na to zwycięstwo. Oczywiście nic nie poszło zgodnie z naszym planem. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Biorę za to odpowiedzialność. To były moje wybory - podkreślał Fernando Santos. Zawodnicy próbowali, starali się, ale nie zawsze zachowywali się odpowiednio. Musimy teraz poprawić wiele rzeczy. Po porażkach zawsze jest ciężko. Musimy zanalizować, co poszło nie tak. Zaskoczyły mnie pierwsze minuty. Analizowaliśmy Czechów i wiedzieliśmy, że tak grają, a jednak zostaliśmy zaskoczeni - przyznał.
W pierwszej połowie mogliśmy strzelić gola kontaktowego. Niestety, przez większość spotkania nie wyglądało to dobrze. Czesi robili to w czym są dobrzy, czyli w agresywnym, szybkim ataku. Pozwoliliśmy, żeby to się stało i teraz musimy to naprawić - analizował trener Polaków. Musimy schłodzić głowy i po meczu porozmawiać o futbolu. O tym, co możemy zrobić lepiej taktycznie i technicznie. W piłce nożnej trzeba bronić i odzyskiwać piłkę. Nie możemy pozwalać przeciwnikowi na kreowanie sytuacji, a gdy jesteśmy w jej posiadaniu, musimy je stwarzać - wyjaśnił.
W XXI wieku żaden z selekcjonerów reprezentacji Polski nie wygrał w swoim debiucie. Santos porażką z Czechami kontynuuje tę passę.
Jestem przekonany, że ta drużyna jest w stanie utrzymać równowagę między obroną i atakiem. Powinniśmy też popracować nad mentalnością, żebyśmy byli w stanie wrócić do gry i skonfrontować się z tym, co dzieje się na boisku - podkreślił Santos.
W poniedziałek Polacy podejmą Albanię na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Muszę obejrzeć jeszcze raz mecz z Czechami. Trudno dokonać analizy na gorąco. Drużyna musi uwierzyć w siebie. Trzeba podnieść głowy. Następny mecz z Albanią będzie dla nas bardzo ważny - podsumował trener Biało-Czerwonych.