Kolejne dwie osoby usłyszały zarzuty w związku z wydarzeniami na Wiejskiej z 16 grudnia. Podczas wieczornej demonstracji przed Sejmem miało dojść - według oświadczeń m.in. szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka - do "próby nielegalnego przewrotu". O nieudanym puczu mówił również prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak jednak donosi dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, nie ma dotąd ani jednego zarzutu ws. próby przejęcia władzy siłą.
Policja od kilku tygodni próbuje zidentyfikować kilkunastu manifestantów z Wiejskiej. Ktokolwiek się zgłasza - słyszy zarzuty, jednak żaden jak dotąd nie dotyczył próby przejęcia władzy.
Co więcej, większość z ośmiorga podejrzanych usłyszała zarzuty na podstawie oskarżenia prywatnego, a więc na wniosek poszkodowanych: w czterech przypadkach dotyczą one znieważenia - najczęściej dziennikarzy, a w jednym - naruszenia nietykalności cielesnej. Za to ostatnie grozi najwyżej rok więzienia, zaś karami za znieważenie są jedynie grzywna lub ograniczenie wolności.
Z ośmiorga podejrzanych sześcioro usłyszało również zarzuty... złamania prawa prasowego, a dokładniej utrudniania lub tłumienia krytyki prasowej. To - jak komentuje nasz dziennikarz - zarzuty dość kuriozalne, bo wynika z nich, że dziennikarze działania demonstrantów zamiast relacjonować - krytykowali.
(e)