Chociaż do dnia głosowania zostało jeszcze sporo czasu, już dziś można mówić o związanych z majowymi wyborami prezydenckimi rekordach. Poza rekordową temperaturą politycznego sporu, który jak nigdy dotąd w dużym stopniu obejmuje sprawy międzynarodowe, rekordy dotyczą też podstawowych danych dotyczących wyborów. Najwięcej w historii będzie kandydatów, miejsc głosowania i nie tylko.
Rekordowe jest wzmożenie związane z uchwaleniem przez Sejm, a następnie zawetowanej przez prezydenta tzw. ustawy incydentalnej. Nikt wcześniej nie próbował zmieniania zasad uznawania ważności wyborów w czasie trwającej już kampanii wyborczej. Ten rekord odnotować warto, chociaż do zmiany ostatecznie nie doszło.
Najdłuższa w historii kampania wyborcza przed wyborami 18 maja zaczęła się już dwa miesiące temu. Wcześniejsze kampanie były zwykle krótkie i intensywne, w tym roku jednak od zarządzenia wyborów do zamknięcia list kandydatów upływa aż 68 dni. Tyle czasu mają osoby chcące startować w wyborach na zgłoszenie w PKW swoich komitetów wyborczych. Termin upływa 24 marca.
Tyle czasu na zarejestrowanie kandydatów nie było od kilkudziesięciu lat.
Już dziś wiemy, że liczba zgłoszonych w PKW komitetów wyborczych kandydatów o połowę przekracza dotychczasowy rekord. W wyborach w 2020 r. zarejestrowane były 23 komitety, w tegorocznych - do dziś już zarejestrowane są 33 komitety, a na przyjęcie zgłoszenia czekają trzy kolejne. Sama lista z nazwami zgłoszonych do PKW komitetów zajmuje 1,5 strony tekstu.
Do zarejestrowania komitetu wyborczego kandydata potrzebne jest zgromadzenie tysiąca podpisów poparcia. Kiedy ma się na to ponad dwa miesiące, można to zrobić bez większego trudu - stąd pewnie wpływ długości kampanii na liczbę kandydatów.
Po zarejestrowaniu komitetów wyborczych kandydaci muszą zebrać po 100 tysięcy podpisów, żeby się zarejestrować. To oczywiście nie uda się wszystkim, jeśli jednak pięć lat temu zdołało to zrobić 11 z 23 kandydatów, to i w tym roku na karcie do głosowania z pewnością znajdzie się przynajmniej kilkanaście, jeśli nie ponad 20 z 36 nazwisk. Rekord jest więc raczej pewny.
Będą 504 obwody zagraniczne - to także rekord, i to bardzo wyrazisty. Poprzedni padł wyborach parlamentarnych 2023, kiedy dla wyborców przebywających w innych krajach utworzono 416 zagranicznych obwodów do głosowania. Liczba miejsc, w których Polacy będą mogli oddać głos, wzrasta więc o niemal jedną piątą.
Aż 105 obwodów do głosowania powstanie w samej Wielkiej Brytanii. W ostatnich wyborach do Sejmu było ich 77. W Niemczech liczba lokali wyborczych wzrośnie z 47 do 54. Zdecydowana większość nowych lokali wyborczych powstanie tam, gdzie przebywa duża liczba Polaków. To wyjaśnia zorganizowanie 20 zamiast 11 komisji obwodowych na Islandii czy podniesienie ich liczby w Szwecji z 5 do 10, a w Norwegii z 11 do 17.
Projektując sieć lokali wyborczych, MSZ uwzględniło też urlopowe wyjazdy wyborców, o czym świadczą np. nowe takie placówki na Dominikanie czy na Maderze.
I ten fakt warto odnotować, bo podobnego przypadku dotychczas nie było. Biorący udział w misji IGNIS polski astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski w dniu drugiej tury wyborów ma przebywać w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W głosowaniu jednak - mimo prawa i chęci - nie będzie mógł wtedy wziąć udziału, bo Kodeks wyborczy nie przewiduje żadnej możliwości oddania głosu przez wyborcę w przestrzeni kosmicznej.
Ręce rozłożyli w tej sprawie przedstawiciele Polskiej Agencji Kosmicznej, PKW i posłowie. PKW rozważała zaproponowanie przełożenia misji polskiego wyborcy w przestrzeni...