Pierwszy dzień dakarowego maratonu dla większości zawodników jest tym, w którym zdejmują nieco nogę z gazu, by oszczędzać sprzęt przez kolejnym etapem rywalizacji. Rafał Sonik zmuszony był jednak zwolnić z zupełnie innego powodu - jego quad tracił olej i Polak obawiał się, czy w ogóle dojedzie do mety oesu. "To się już kiedyś zdarzyło i nie wiemy, jak unikać takich sytuacji" - przyznał na mecie, gdzie zameldował się ostatecznie z dziewiątym czasem.

REKLAMA

Już na dojazdówce do odcinka specjalnego najlepszy polski quadowiec zauważył problem, który prześladował go później przez cały dzień i z którym będzie musiał radzić sobie również dzisiaj. Mam wyciek oleju spod dekla sprzęgłowego. Najprawdopodobniej jest uszkodzona uszczelka. Powodem są radykalne zmiany temperatur albo równie nagłe zmiany ciśnień. To się już kiedyś zdarzyło i nie wiemy, jak unikać takich sytuacji - mówił Sonik na mecie etapu. Był jednak w stanie dostrzec również jasną stronę całej sytuacji. Mogło być gorzej. Jestem na mecie, a przez znaczą część trasy nie byłem pewny, czy w ogóle dojadę - podkreślił.

Na biwaku w Jujuy zawodnicy wstawili swoje pojazdy do parku ferme i nie mogą dokonywać żadnych napraw. Dzisiaj Polak będzie więc musiał ponownie zmagać się z wyciekiem. Będę musiał dolewać olej i obserwować. Jeśli nie będzie dramatu, to będę przyspieszać. Jestem w sytuacji, w której muszę cisnąć - przyznał.

Walki nie ułatwia mu również fakt, że lokalni zawodnicy doskonale znają te tereny. Dziś jechałem na stojąco, z oczami jak saper, wlepionymi w teren przed sobą. W każdej chwili mógł pojawić się głęboki na metr rów. Tymczasem Marcos Patronelli minął mnie jadąc na siedząco pełnym wiórem... - opowiadał.

W drugim dniu maratonu dakarowa karawana wjedzie do Boliwii, gdzie przeprowadzony zostanie kolejny odcinek specjalny na wysokościach sięgających 4 600 m n.p.m. Sonik na szczęście dobrze zniósł środową "aklimatyzację" na wysokości 3500 m n.p.m. Na początku byłem zmulony, ale potem się poprawiło. Jutro muszę mieć ze sobą liście koki, bo będzie znacznie wyżej i trudniej - podsumował.



(edbie)