"Trening treningiem, ale nie ma jak usiąść na własnej kanapie i zjeść we własnej kuchni" - mówiła zaraz po powrocie do Krakowa Agnieszka Radwańska. Finalistka wielkoszlemowego Wimbledonu na lotnisku w Balicach pojawiła się wczoraj tuż po godzinie 23. Czekali na nią kibice, którzy powitali zawodniczkę gromkim "Sto lat" i "Dziękujemy".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
W sobotę Agnieszka przegrała w finale Wimbledonu z Sereną Williams 1:6, 7:5, 2:6. Polka po raz pierwszy w karierze miała szanse wygrać imprezę wielkoszlemową. Grałam mecz po meczu i tak naprawdę nie myślałam, że będę w finale. Wychodziłam na kort i robiłam swoje. Niezmiernie się cieszę, że mogę być częścią historii polskiego tenisa. Wiem, że 18 lat treningów nie poszło na marne - powiedziała "Isia".
Podkreślała, że spotkania w finale Wielkiego Szlema nie da się z niczym porównać. Jest to ogromne przeżycie. Na pewno teraz już będę wiedzieć, jak to jest, kiedy wychodzi się na kort. Mam nadzieję, że nerwy będą mniejsze - skomentowała. Zawsze chce się wygrać, zwłaszcza, kiedy jest to finał, kiedy jest już tak blisko, ale mój udział w finale jest i tak ogromnym sukcesem. Mam nadzieję, że będę jeszcze miała okazję powtórzyć taki pojedynek, nawet z Sereną - dodała.
Agnieszka wyznała, że nie miała jeszcze czasu, aby sprawić sobie choć najmniejszy prezent za wspaniały występ na trawiastych kortach Wimbledonu. Nie obejrzała nawet swojego finałowego starcia z Sereną Williams. Lubię oglądać tenis, ale chyba nie swój - żartowała.
Wyznała także, że niezmiernie cieszy się, że "w końcu będzie mogła usiąść na własnej kanapie i zjeść we własnej kuchni".
23-letnia tenisistka po krótkim odpoczynku rozpocznie przygotowania do igrzysk olimpijskich w Londynie. Będzie trenowała pod okiem ojca Roberta Radwańskiego. Miałam kilka dni wolnego, ale wszystko co dobre, szybko się kończy, zwłaszcza że igrzyska są za niecałe trzy tygodnie - mówiła. Zawodniczce w treningach nie powinny przeszkadzać problemy zdrowotne, z którymi zmagała się w Londynie. Po odpoczynku we Włoszech czuję się już lepiej - skomentowała.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Podkreśliła, że bardzo cieszy się, że została chorążym polskiej reprezentacji na uroczystości otwarcia igrzysk. Pamiętam, jak to było w Pekinie, kiedy wychodziliśmy na stadion na inaugurację, choć byłam jedną z ostatnich w kolejce. Teraz jest troszkę inaczej i bardzo się z tego cieszę - powiedziała. "Isia" nie boi się klątwy chorążego (osoby niosące flagę swojego kraju na uroczystości otwarcia mają odpadać na samym początku).
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Tenisiści i tenisistki o medale w Londynie powalczą na trawiastych kortach Wimbledonu. Mam nadzieję, że forma będzie mi dopisywać jak na Wimbledonie, aczkolwiek jest to turniej, w którym od pierwszej rundy gra się z zawodniczkami z czołówki. Każdy do igrzysk przygotowuje się najlepiej jak umie, więc łatwo nie będzie. Mam nadzieję, że szansa będzie większa niż w Pekinie - stwierdziła.
Krakowianka nie ma na razie w planach gry w mikście. Trzy konkurencje w tydzień to stanowczo za dużo - powiedziała. W Londynie wystąpi w grze pojedynczej oraz podwójnej z młodszą siostrą Urszulą, która także zagra w singlu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video