Prokuratura chce pociągnąć do odpowiedzialności osoby, które utrudniały czerwcowe przeszukanie w siedzibie tygodnika "Wprost". Chodzi o dziennikarzy i polityków, którzy byli wtedy w redakcji, a także o policjantów, którzy zabezpieczali pracę śledczych. O tych planach poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.
Według praskiej prokuratury, osoby, przez które nie udało się dokończyć czerwcowego przeszukania w redakcji, powinny odpowiadać za utrudnianie działań śledczym. Renata Mazur nazywa to, co wydarzyło się w siedzibie "Wprost" zamieszkami. Zwraca też uwagę, że kolejne postępowanie powinno dotyczyć ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez policjantów, którzy zabezpieczali to przeszukanie i nie zagwarantowali jego dokończenia.
Te zawiadomienia zostaną przekazane w najbliższym czasie do prokuratury apelacyjnej celem wskazania jednostki, która będzie prowadziła śledztwo i dokona prawno-karnej oceny - powiedziała Mazur.
Prokurator poinformowała też, że śledczy otrzymali właśnie z ABW stenogramy pierwszych rozmów z podsłuchów, które publikował tygodnik Wprost.
Dzisiaj do prokuratury wpłynęły pierwsze stenogramy z badań pierwszych nośników. Są to te nośniki, które redaktor naczelny "Wprost" (Sylwester Latkowski) przekazał w sobotę 21 czerwca prokuratorowi. Te nośniki jako pierwsze zostały przekazane do badań w laboratorium ABW - poinformowała Mazur.
Według zapowiedzi, 21 czerwca redakcja miała ujawnić nagrania rozmów szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką oraz b. ministra transportu Sławomira Nowaka z b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem.
Mazur zapowiedziała, że teraz prokuratorzy przeanalizują stenogramy. Zaznaczyła, że nie ma pewności, czy stenogramy opublikowane w tygodniku to całość nagrań.
Materiały dotyczące oceny działań prokuratorów i funkcjonariuszy ABW oraz "zamieszek", do których doszło w redakcji i które - jak powiedziała Mazur - "nie pozwoliły na zakończenie czynności w redakcji tygodnika", wyłączono do odrębnego postępowania.