"Decyzja prokurator referent ws. Amber Gold o odmowie wszczęcia śledztwa była błędna, a kolejna - ws. umorzenia dochodzenia - przedwczesna" - oświadczył przed komisją śledczą prok. Witold Niesiołowski. "Zawiodła determinacja prokuratury w wyjaśnieniu sprawy, i to na wczesnym etapie postępowania" - ocenił. Jednocześnie prok. Niesiołowski podkreślił, że jego nadzór nad działaniami prokurator referent był prawidłowy. Powiedział też, że w całej sprawie on sam nie ma sobie nic do zarzucenia, choć - jak zaznaczył - z perspektywy czasu inaczej ocenia niektóre jej elementy i gdyby miał przed laty inną wiedzę, inaczej by postępował.
Prok. Niesiołowski był w środę przesłuchiwany przez sejmową komisję śledczą ds. Amber Gold w związku z tym, że od 2008 do lutego 2011 r. był szefem Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. 30 grudnia 2009 r. do tej prokuratury trafiło zawiadomienie Komisji Nadzoru Finansowego ws. Amber Gold o podejrzeniu popełnienia przestępstwa prowadzenia działalności bankowej bez stosowanego zezwolenia. Referentem sprawy została prokurator Barbara Kijanko.
W styczniu 2010 r. prokurator Kijanko postanowiła o odmowie wszczęcia śledztwa, wtedy KNF złożyła zażalenie do sądu. Po uwzględnieniu w kwietniu 2010 r. przez sąd tego zażalenia, sprawa została ponownie zarejestrowana w prokuraturze, a akta zostały przekazane do gdańskiej Komendy Miejskiej Policji z poleceniem wszczęcia dochodzenia. Zostało ono podjęte przez policję w maju 2010 r., a następnie umorzone przez prokurator Kijanko w sierpniu 2010 r. Również na postanowienie o umorzeniu KNF złożyła zażalenie, a sąd je uwzględnił.
Na wstępie przesłuchania przed komisją śledczą prok. Niesiołowski powiedział, że funkcję szefa Prokuratury Rejonowej Gdańsk Wrzeszcz pełnił do 8 lutego 2011 r., ale faktycznie prokuraturą kierował do jesieni 2010 r. kiedy to - jak mówił - rozchorował się i przebywał przez cztery-pięć miesięcy na zwolnieniu lekarskim. Potem dodał, że na zwolnieniu był również w sierpniu 2010 r. Niesiołowski podkreślił, że do tej prokuratury wpływało 600 spraw miesięcznie, które trafiały do około 15 prokuratorów, ale - jak zaznaczył - wliczając sprawy już toczące się, w obiegu miesięcznie było ok. tysiąca spraw.
Sprawy dotyczącej spółki Amber Gold - w zakresie, w jakim wpłynęła, jakie były realizowane czynności, co ja w niej robiłem, po prostu nie pamiętam. Z uwagi na ilość spraw wpływających do tej jednostki wydawało się chyba w tym okresie, że to była zwykła, pospolita sprawa - powiedział prok. Niesiołowski. Moja wiedza w zakresie działań podejmowanych w Prokuratorze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz w tym zakresie pochodzi wyłącznie ze środków masowego przekazu - zaznaczył.
Dodał, że tylko na podstawie doniesień medialnych wie, że sprawa ta wpłynęła do podległej mu jednostki prokuratury pod koniec grudnia 2009 r., "z innej jednostki organizacyjnej prokuratury", bo KNF zawiadomiła niewłaściwą jednostkę. Powiedział, że jako szef prokuratury osobiście przydzielał sprawy i sprawa zawiadomienia KNF ws. Amber Gold w sposób losowy (co oznaczało przydzielanie spraw według kolejności wpływu) trafiła do prok. Kijanko.
Posłanka Joanna Kopcińska (PiS) spytała, jakie czynności dokładnie podjęła prokurator-referent Barbara Kijanko pomiędzy zawiadomieniem KNF z grudnia 2009 r. a odmową wszczęcia śledztwa w styczniu 2010 r.". Prok. Niesiołowski odpowiadając powtórzył, że "sprawy nie pamięta".
Dodał, że nadzór prokuratora przełożonego może mieć różne formy. Może mieć oczywiście formę najbardziej bezpośrednią, czyli osobiste zapoznanie się z całością akt sprawy. W realiach takiej prokuratury jest to niemożliwe; około tysiąca spraw otwartych w obiegu i 500 spraw zawieszonych - zaznaczył.
Prok. Niesiołowski wskazał, że nadzór może polegać również na przyjęciu referatu, relacji prokuratora-referenta sprawy. Na zasadach zaufania zakładamy, że referent sprawy mówi, co zrobił i jest to zgodne z prawdą - powiedział. Jak w tej sytuacji to przebiegało nie wiem, nie pamiętam - powiedział Niesiołowski.
Przewodnicząca komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) zapytała Niesiołowskiego, czy z przepisów regulaminu, tj. Kodeksu postępowania karnego wynika obowiązek zweryfikowania każdego faktu zawartego w uzasadnionym zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa. W tym kontekście nadmieniła, KNF wielokrotnie zgłaszała się do Amber Gold o udostępnienie danych (m.in. umów i kontraktów na obrót i przechowywanie złota), ale "była zwodzona" i nie otrzymała żadnych odpowiedzi.
Prok. Niesiołowski odparł, że prokurator-referent powinien "oczywiście zweryfikować wszystko to, co jest w zawiadomieniu o przestępstwie". Jeżeli prokurator-referent prowadzi czynności sprawdzające, nie wolno mu podejmować czynności procesowych w sprawie - dodał.
Wassermann podkreśliła, iż z notatek urzędowych wynika, że prokurator-referent po wpłynięciu zawiadomienia od KNF zapoznała się za pośrednictwem internetu z ofertą Amber Gold oraz danymi spółki z KRS; następnie wysłała pismo do szefa Amber Gold Marcina P., w którym zwróciła się o przesłanie regulaminu warunków oraz wzoru umowy dot. produktu o nazwie "Lokata w złoto". Szefowa komisji zaznaczyła jednocześnie, że prokurator-referent nie otrzymała na to pismo odpowiedzi, dlatego wysłała pismo ponownie.
Wie pan co jest następne? Postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania - powiedziała, zwracając się do prok. Niesiołowskiego. Czy tak się prowadzi postępowanie? - pytała Wassermann. Szefowa komisji spytała Niesiołowskiego, czy jako kierujący PR uważał czynności podjęte przez prokurator Kijanko za wystarczające, czy był innego zdania, ale nie chciał ingerować w niezależność prokurator prowadzącej.
Nie pamiętam, jaki był wtedy mój tok rozumowania - powiedział prok. Niesiołowski. Z perspektywy czasu mogę ocenić, że ta decyzja była niesłuszna, a czynności sprawdzające niekompletne - dodał, odnosząc się do decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa ze stycznia 2010 r. Mówił też, że "z dalszego postępowania wynika, że prokurator referent podjęła w tej sprawie błędną decyzję".
Szefowa komisji śledczej pytała też, jak to się stało, że Niesiołowski zaakceptował kolejną decyzję z 18 sierpnia 2010 r. podjętą przez prokurator Kijanko o umorzeniu postępowania. Czy na dzień dzisiejszy uznałby pan, że to postępowanie było przeprowadzone w taki sposób, iż daje możliwość podjęcia decyzji końcowej - pytała Wassermann.
W tej chwili, z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że decyzja była przedwczesna - stwierdził prok. Niesiołowski. Wassermann wskazywała, że już w kwietniu 2010 r. gdańska prokuratura otrzymała od KNF informację m.in., że szef Amber Gold Marcin P. jest osobą karaną za oszustwo, ponadto na początku sierpnia wpłynęło kolejne pismo z KNF z informacją, że resort gospodarki wydał zakaz dla Amber Gold prowadzenia działalności w formie domu składowego.
Wie pan co jest kolejną decyzją? 18 sierpnia jest postanowienie o umorzeniu dochodzenia - mówiła szefowa komisji. Decyzja taka została podjęta - podkreślała Wassermann - pomimo kilku dodatkowych zawiadomień KNF i dwukrotnym przesłuchaniu Marcina P. przez policję, które nie dały odpowiedzi na żadne pytanie stawiane przez KNF.
Szefowa komisji śledczej zaznaczyła też, że w postanowieniu o umorzeniu postępowania prok. Kijanko zwracała uwagę, że Amber Gold znajduje się pod jurysdykcją Ministerstwa Gospodarki zgodnie z ustawą o domach składowych. Panie prokuratorze, mając od ponad tygodnia wiedzę, że Amber Gold jest skreślony jako dom składowy, prokurator jako koronny argument do umorzenia pisze, że w zasadzie KNF nie powinien się interesować tą firmą, bo to jest dom składowy i podlega pod Ministerstwo Gospodarki - mówiła Wassermann.
Pytała w związku z tym Niesiołowskiego, jak to się stało, że on decyzję o umorzeniu postępowania "zaakceptował, podpisał i wysłał do sądu". Prokurator odparł, że nie było możliwości, by ta decyzja była z nim konsultowana, gdyż niemal cały sierpień 2010 r. przebywał na urlopie.
Wassermann dopytywała, czy prok. Kijanko mówiła nieprawdę zeznając - w postępowaniu dyscyplinarnym związanym z prowadzeniem sprawy Amber Gold - że decyzja o umorzeniu była konsultowana z Niesiołowskim. Czy pan uzgadniał z prok. Kijanko sprawę przed podjęciem decyzji? - pytała. Nie ma takiej możliwości, choćby z faktu, że w tym czasie przebywałem na urlopie - odparł Niesiołowski.
Zaznaczył jednak, że z treścią postanowienia prok. Kijanko o umorzeniu postępowania zapoznał się albo w momencie wysyłania akt do sądu, albo "w momencie, jak one wróciły z postanowieniem sądu o uwzględnieniu zażalenia" KNF. Szefowa komisji stwierdziła, że udzielając informacji mediom o działaniach prokuratury ws. Amber Gold Niesiołowski - jak sam mówił - udzielał ich na podstawie akt sprawy. Więc myślę, że chyba nie ma wątpliwości, że pan akta czytał - zaznaczyła.
Wassermann pytała, czy dzisiaj mając zawiadomienie KNF, czynności prokuratora referenta w postaci trzech notatek dotyczących informacji z internetu i "takiej jakości postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa" uznałby za prawidłowo przeprowadzone postępowanie.
To postępowanie zostało ocenione przez sąd, ja również, tak jak sąd mogę stwierdzić, że decyzja, to się potem okazało, była niesłuszna. Uzasadnienie tej sprawy było względnie, względnie - powtarzam - uzasadnione, było obszerne, może nie trafiało do meritum sprawy, ale jednak widać tam jakiś wysiłek prokuratura, że został w tę sprawę włożony - powiedział Niesiołowski.
Podkreślił, że prowadzącym postępowanie była prok. Kijanko. A tam pan był po co? - spytała Wassermann.
Mogę jedynie powtórzyć to, co już mówiłem, że w jednoczesnym biegu w prokuraturze we Wrzeszczu w tym czasie było ok. tysiąca spraw. Nie ma fizycznej możliwości, aby prokurator rejonowy sprawował nadzór poprzez kontrolę i zapoznawanie się ze wszystkimi aktami spraw. To jest po pierwsze, po drugie, prokurator rejonowy nie ma prawa akceptować decyzji prokuratora referenta sprawy, akceptacja jest synonimem słowa aprobata, prokurator Kijanko nie podlegała aprobacie w tej sprawie - powiedział Niesiołowski.
Wassermann powiedziała, że nawet gdyby przyjąć, że zapoznał się z materiałami, już po podjęciu decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa, to gdy zobaczył, co tam jest, czy nie było obowiązkiem, żeby "jednak cokolwiek referentowi nakazać, choćby taką prostą rzecz" jak przesłuchanie zawiadamiającego. W tej sprawie była już wydana decyzja końcowa, tj. odmowa wszczęcia śledztwa i prokurator rejonowy nie ma prawa nakazać prok. referentowi zmiany - powiedział Niesiołowski.
W innym momencie przesłuchania prok. Niesiołowski stwierdził, że "po decyzjach sądu uchylających odmowę wszczęcia i uchylających umorzenie na pewno musiał rozmawiać z prokuratorem referującym i wskazywać mu określone kierunki działania".
W związku z tym szefowa komisji pytała, czy kontrolował wdrażanie swoich zaleceń i co mógł jeszcze zrobić. Odpowiedział, że mógł wdrożyć postępowanie służbowe i dyscyplinarne. Pytany, czy rozważał oddanie sprawy innemu prokuratorowi, odpowiedział, że "jakbyśmy szli tym tokiem rozumowania, to co drugą sprawę trzeba by oddawać".
O Jezu, to u was tak było, że nikt nie wykonywał pana poleceń? - zareagowała Wassermann. Niesiołowski zaznaczył, że jego zdaniem w tej sprawie "decyzja o zmianie referenta nie byłaby słuszna". Dopytywany przez Marka Suskiego (PiS), czy nadal uważa, że decyzja o skierowaniu prokurator Kijanko do tej sprawy była słuszna, powiedział: "nadal mam pozytywną opinię o prokurator Kijanko, jest dobrym prokuratorem i należycie wykonuje swoje obowiązki".
Prok. Niesiołowski ocenił też, że nadzór, który sprawował nad pracą prok. Kijanko, był prawidłowy. Stwierdził wówczas, że "zapoznawał się z aktami sprawy, uzgadniał ją z prokuratorem-referentem". Posłowie wytykali Niesiołowskiemu, że w aktach nadzoru nie ma ani jednego wpisu dot. tych działań. Moje zalecenia nie były realizowane - stwierdził Niesiołowski.
Zapytany, co zawiodło w działaniach prokuratury, odpowiedział, że "na pewno determinacja w wyjaśnieniu sprawy, i to na wczesnym etapie postępowania". Konkretnie konieczność realizacji wszystkich czynności, chociażby poprzez osobiste przyjęcie zawiadomienia o przestępstwie od pracownika KNF-u, a skończywszy na realizacji wskazań, które wynikały z zawiadomienia o przestępstwie, czy chociażby na dokładnym, wnikliwym przesłuchaniu potencjalnego sprawcy - powiedział. Generalnie te czynności odnoszą się do referenta sprawy - dodał Niesiołowski.
Dopytywany, czy z perspektywy czasu dostrzega jakieś błędy w postępowaniu dotyczącym Amber Gold prok. Niesiołowski przyznał, że zaniechaniem był brak przesłuchania pracownika KNF zajmującego się sprawą. Wydaje mi się, że w tym czasie prokuratura nie była przygotowana na takie sprawy - ocenił świadek.
Komentując te słowa posłanka Wassermann przypomniała, że już po zaskarżeniu decyzji prokuratury o umorzeniu postępowania, w piśmie do sądu prokurator Niesiołowski napisał, że umorzenie sprawy Amber Gold "jest jak najbardziej zasadne", a KNF "prowadzi nieuzasadnioną polemikę".
Witold Zembaczyński (Nowoczesna) zapytał Niesiołowskiego, jak ocenia swoją postawę wobec sprawy i czy ma sobie coś do zarzucenia. W tej sprawie nie mam sobie nic do zarzucenia - odpowiedział prokurator, dodając zarazem, że z perspektywy czasu inaczej ocenia niektóre jej elementy i gdyby miał przed laty inną wiedzę, inaczej by postępował.
Pod koniec przesłuchania przewodnicząca komisji oświadczyła Niesiołowskiemu, że kategorycznie nie zgadza się z zarzutami, postawionymi mu w postępowaniu dyscyplinarnym w związku ze sprawą Amber Gold, bo błędy nie polegały "na wydaniu jednej lub dwóch wadliwych decyzji". Uważam, że naruszano wszystkie standardy, jakie obowiązują prokuraturę (...) Państwo nie dopełniliście niczego, co jest przewidziane przez prawo - stwierdziła szefowa komisji śledczej.
Po zakończeniu przesłuchania Niesiołowskiego Wassermann oceniła w rozmowie z dziennikarzami, że w przypadku sprawy Amber Gold gdańska prokuratura "nie wykonała ani jednej prawidłowiej czynności". Ponadto stwierdziła, że problemem w sprawie nie jest to, że prok. Niesiołowski na wiele pytań odpowiadał, iż nie pamięta pewnych kwestii, ale to, że akceptuje sposób prowadzenia postępowania ws. Amber Gold.
Problemu upatrywałabym w tym, że są bezsporne zeznania prokuratora pod rygorem odpowiedzialności karnej, pisma, które podpisywał, w których mówił, że w pełni akceptuje sposób prowadzenia tego postępowania i decyzję końcową. Pisma KNF traktował jako nieuprawnioną polemikę ze stanowiskiem prokuratury - stwierdziła szefowa komisji śledczej.
Prok. Barbary Kijanko byłą pierwszym świadkiem, którego chciała przesłuchać komisja śledcza. Już podczas październikowego posiedzenia komisji Wassermann informowała jednak , że Kijanko przebywa od czerwca na długotrwałym zwolnieniu chorobowym. We wtorek komisja wystąpiła do Kijanko o usprawiedliwienie nieobecności pod rygorem kary finansowej, chodzi np. o przedstawienie kopii zwolnienia.
APA