Jewgienij Prigożyn stwierdził, że Władimir Putin jest okłamywany na temat sytuacji na froncie w Ukrainie. Założyciel najemniczej Grupy Wagnera zaatakował przy tym kolejny raz dowództwo rosyjskiego ministerstwa obrony.
W rosyjskich mediach przypominano niedawną wypowiedź Prigożyna, który stwierdził, że jednostki Sił Zbrojnych Ukrainy znajdują się już 25 km od linii frontu w Zaporożu.
Ta informacja wywołała konsternację wśród opinii publicznej. Wyjaśnij proszę, dlaczego twoje słowa tak bardzo różnią się od oficjalnych danych - powiedział dziennikarz do Prigożyna.
Szef Grupy Wagnera odpowiedział, że jest to spowodowane tym, że Władimir Putin nie otrzymuje prawdziwych danych o przebiegu działań wojennych w Ukrainie.
Na stół prezydenta podawane jest totalne g.... i to bezwstydnie. Kiedy zdobyliśmy Bachmut, wpuściliśmy tam wszystkich żołnierzy, żeby zobaczyli prawdziwy stan rzeczy. Nikt nie mówił o tysiącach zniszczonych czołgów i pojazdów opancerzonych - powiedział.
Tam nic nie jest pokazywane, właśnie dlatego, że są tam kolosalne problemy. (Sergiej) Szojgu (minister obrony Federacji Rosyjskiej) i (szef sztabu armii rosyjskiej Walerij) Gierasimow mają proste podejście: kłamstwo musi być potworne, żeby w nie uwierzyć. To właśnie robią - podkreślił Prigożyn.
Agencja Unian zauważa, że Jewgienij Prigożyn podważa zaufanie do rosyjskiego Ministerstwa Obrony i wywołuje konflikt z Kremlem. Według analityków szef Grupy Wagnera nadal wprowadza "wypychacze" do przestrzeni informacyjnej, które podważają zaufanie do rosyjskiego resortu obrony i Putina.
20 czerwca brytyjski wywiad zauważył, że Prigożyn ponownie rozpoczął utarczkę z ministerstwem obrony. Powiedział, że czeka na odpowiedź rosyjskiego resortu wojskowego w sprawie "kontraktu" własnego autorstwa, który przekazał do ministerstwa trzy dni wcześniej.
Takie działania były następstwem ultimatum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej skierowanego do Grupy Wagnera i innych "formacji ochotniczych", którym nakazano zawarcie kontraktów z resortem.