PiS nie będzie miał przedstawiciela w prezydium sejmowej komisji wyjaśniającej aferę hazardową. Kandydatura Zbigniewa Wassermanna została zablokowana. Głosami koalicji zmniejszono liczbę zastępców przewodniczącego komisji - z dwóch do jednego. To stanowisko zostało już wcześniej obsadzone przez posła Bartosza Arłukowicza z Lewicy.
W ubiegłym tygodniu - na pierwszym posiedzeniu - do prezydium komisji nie wybrano Zbigniewa Wassermanna; posłowie PO zwracali uwagę, że jest już on wiceszefem w komisji śledczej, która bada okoliczności porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika. Dlatego na dzisiejszym posiedzeniu Jarosław Urbaniak złożył wniosek, by prezydium komisji hazardowej było dwuosobowe - przewodniczący i jeden zastępca. Platforma Obywatelska wykorzystała fakt, że Wassermann mimo deklaracji nie zrezygnował z zasiadania w komisji ds. Olewnika, a drugi poseł PiS-u Beata Kempa pracuje w komisji zajmującej się śmiercią Barbary Blidy. To nie jest nasz problem, że PiS do komisji skierował dwie osoby, które zasiadają w innych komisjach. Pan poseł Wassermann chce jednocześnie zasiadać na dwóch stołkach – argumentował swój wniosek poseł Jarosław Urbaniak z PO.
Zbigniew Wassermann przekonywał, że przy dobrej woli pogodziłby pracę w obu komisjach, bo w obu – jak podkreślał – jest potrzebny. W ostateczności jednak zrezygnuje z tej „olewnikowej”, gdy w hazardowej zostanie wiceszefem. Ale to już mu nie grozi, bo Platforma wraz z PSL-em go zablokowała. (Wniosek Urbaniaka poparło 4 posłów, 3 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.) A wszystko po to – jak zaznacza Wassermann – by zamieść sprawę pod dywan. W tej komisji wcale nie chodzi o wyjaśnienie sprawy - mówił. Bardzo się obawiam, że zostanę ośmieszony przez prace w tej komisji - dodał.
Sejmowa komisja hazardowa chce setek, jeśli nie tysięcy stron dokumentów – od CBA, Kancelarii Premiera, Ministerstwa Finansów i Totalizatora Sportowego. To pierwszy konkret z prac komisji, bo do tej pory zajmowała się ona głównie sobą, ustalając skład prezydium. Lista dokumentów wskazuje, że komisja chce się chyba gruntownie przygotować do przesłuchiwania świadków. Biorąc jednak pod uwagę obszerność materiałów, pierwszy świadek pojawi się chyba nie prędko. Mogą to być nawet tygodnie, a przypomnijmy, że komisja ma raptem czas do końca lutego na całe śledztwo. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio