Prezydent Andrzej Duda powiedział włoskiemu dziennikowi "Il Messaggero", że Władimir Putin "rozumie język siły" i "jest gotowy wykorzystywać wszelkie słabości". W wywiadzie opublikowanym w sobotę podkreślił też: "Jeśli Zachód chce mieć w przyszłości pokój w Europie, powinien iść śladem Polski".
W wywiadzie udzielonym w związku z drugą rocznicą napaści Rosji na Ukrainę prezydent RP zapytany o to, czego Europa nauczyła się w ciągu dwóch lat wojny odparł: "Europa musiała w szybkim tempie zmienić myślenie o swoim bezpieczeństwie".
Zachodnie kraje w końcu zrozumiały, że Rosja jest państwem agresorem, prowadzącym brutalną, neoimperialną politykę, w wyniku której bombardowane są miasta, giną niewinni ludzie. Zrozumiały także, że Polska miała rację, od lat ostrzegając przed imperialistycznymi zakusami Moskwy - powiedział prezydent Duda.
My dobrze taką twarz Rosji znamy - zaznaczył.
Zauważył też: "Niestety ta lekcja odbywa się na błędach Europy popełnionych w przeszłości. Najwyższą cenę płaci za to Ukraina, przelewając krew swoich obywateli. Konsekwencje tej wojny dla Europy to z kolei m.in. problemy gospodarcze, skutkujące społecznymi niepokojami. To też rosnąca obawa przed wybuchem wielkiej wojny".
Ważne, że po tych dwóch latach Europa, czy szerzej, wspólnota transatlantycka, mówi jednym głosem, wspiera Ukrainę, a także wzmacnia własny potencjał odstraszania i obrony - uważa polski prezydent.
W rozmowie z rzymskim dziennikiem wyraził przekonanie, że "pokój na Ukrainie jest możliwy tylko poprzez przestrzeganie prawa międzynarodowego, a to oznacza przywrócenie suwerenności terytorialnej Ukrainy".
Powrót do międzynarodowo uznanych granic będzie dowodem, że zwyciężyło prawo międzynarodowe, a nie siła - zaznaczył.
Polski prezydent położył także nacisk na to, że niepodległość i integralność terytorialna Ukrainy ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa i pokoju w całej Europie. "Dlatego Rosja musi zostać zatrzymana w swoim imperialnym marszu" - powiedział.
Zapytany o to, co kraje demokratyczne muszą zrobić, by zatrzymać Władimira Putina odparł: "Musimy solidarnie, jako demokratyczne państwa Zachodu, wspierać Ukrainę: militarnie, finansowo i humanitarnie, na jeszcze większą skalę niż dotychczas".
Konieczne zdaniem prezydenta Dudy są dalsze sankcje gospodarcze na Rosję oraz solidarne przestrzeganie ich wdrażania.
Przypomniał, że Polska od początku konfliktu wspiera Ukrainę m.in. dostarczając uzbrojenie i sprzęt wojskowy.
Pomagamy też humanitarnie. Wielu światowych przywódców wielokrotnie pytało mnie, jak to się stało, że nie ma w naszym kraju ani jednego obozu dla ukraińskich uchodźców, mimo że tylko w pierwszych tygodniach przybyło do nas ponad milion szukających schronienia sąsiadów. Nie ma, bo Polacy mają wielkie serca - dodał.
Prezydent Duda zapewnił, że Polska nie ustaje w zabiegach o członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej oraz NATO, ponieważ "jej trwała obecność w tych strukturach będzie w przyszłości gwarancją pokoju w Europie". Jak zaznaczył, "Putin rozumie język siły" i "jest gotowy wykorzystywać wszelkie słabości".
Pamiętam dokładnie, że przed inwazją na Ukrainę, w grudniu 2021 r., rosyjski prezydent zaproponował Zachodowi przyjęcie nowego porozumienia, w którym np. NATO miało wycofać wszystkie swoje siły z terytorium nowych członków, czyli także z mojego państwa. Mieliśmy znowu stać się szarą strefą, bez realnych gwarancji bezpieczeństwa, a więc de facto mieliśmy znowu zostać włączeni w rosyjską strefę wpływów - podkreślił. Przypomniał, że "z oczywistych względów nikt tego nie zaakceptował".
Dlatego zdaniem prezydenta RP, ważne jest wzmacnianie sojuszniczego potencjału odstraszania i obrony na wschodniej flance NATO.
"Silna Polska wzmacnia bezpieczeństwo całej Europy. Przykładem są np. ataki hybrydowe w ostatnich latach na granicy polsko-białoruskiej. Polska skutecznie ją obroniła przed działaniem rosyjskich i białoruskich służb, wykorzystujących do tego nielegalnych migrantów" - dodał.
Odnotował, że nie wszystkie państwa członkowskie NATO spełniają wymóg przeznaczania na to 2 procent PKB. Tymczasem Polska, zaznaczył, w 2024 roku wyda na ten cel 4,2 proc. PKB ; procentowo najwięcej w całym Sojuszu. Jeśli Zachód chce mieć w przyszłości pokój w Europie, powinien iść śladem Polski - ocenił.
Zdaniem prezydenta, potrzebne jest ciągłe wzmocnienie sił stacjonujących na wschodniej flance. Konieczne są też, jak powiedział, "odważne decyzje polityczne - np. dotyczące uruchamiania nowych linii produkcyjnych broni na terenie Europy".