Będą nowe ofiary upadku Amber Gold. To klienci, którzy pożyczyli od tej spółki pieniądze. Mogą mieć znacznie większe kłopoty, niż osoby, które miały lokaty w parabanku Marcina P. - ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda.
Dłużnicy Amber Gold lada moment dostaną pismo od syndyka spółki i to nie będzie miła wiadomość. Dowiedzą się, że natychmiast muszą spłacić wszystkie pożyczki. Nie w ratach, jak się umawiali, ale całościowo. Ich dług jest wymagalny już od czwartku, kiedy sąd w Gdańsku ogłosił upadłość Amber Gold.
Niektórzy klienci mogli mieć nadzieję, że skoro firma upadła, a jej prezes jest za kratkami, to ich pożyczka pójdzie w niepamięć. Tym bardziej, że od lipca nie mogli spłacać długu, firma bowiem nie miała nawet konta w banku. Niestety, tak nie będzie: każdy dostanie list z nowym numerem konta i wezwaniem do natychmiastowej zapłaty.
To duży problem, bo pożyczki w Amber Gold brały głównie osoby biedniejsze, które z powodu niskich dochodów i wcześniejszych długów nie mogły dostać pieniędzy z normalnego banku. Tacy klienci mogą wpaść w spiralę zadłużenia, a w razie braku pieniędzy spodziewać się komornika.
Sądowy syndyk przekonuje, że nie może odpuścić pożyczkobiorcom Amber Gold, bo musi natychmiast zebrać pieniądze dla klientów, którzy mieli w tej firmie lokaty. Ci klienci są widać ważniejsi.
Amber Gold oferował dwie pożyczki o nazwach brzmiących jak ponury żart: "Na co chcesz" i "Nowe Życie". Były one bardzo wysoko oprocentowane. Klienci w złej sytuacji finansowej mogli bez zaświadczenia o dochodach dostać aż 10 tysięcy złotych.
Najgorsze w całej sprawie jest to, że parabank Marcina P. oferował także kredyty konsolidacyjne, polegające na tym, że klienci mogli dostać w tej firmie jeden wielki kredyt na spłatę wszystkich pozostałych. Osoby, które się w to wpakowały, mogą wpaść w poważne tarapaty.
2 sierpnia Amber wstrzymał udzielanie pożyczek. To był pierwszy sygnał, że spółka chyli się ku upadkowi i dowód na to, że brakuje jej pieniędzy.
Syndyk Amber Gold nie chce powiedzieć, ile osób miało pożyczki w spółce i jaka była ich kwota. Zostanie to ujawnione dopiero za sześć dni, gdy gdański sąd ogłosi szczegółową sentencję decyzji o upadłości.