Media na Półwyspie Iberyjskim z optymizmem podchodzą do czwartkowego ćwierćfinału, w którym Portugalia zmierzy się z Czechami. Podkreślają, że atutami ich drużyny są: bliskość stolicy od bazy treningowej, doświadczenie gry na Stadionie Narodowym i coraz lepsze występy podopiecznych Paulo Bento na Euro. Optymizm mediów podzielają też działacze i piłkarze Portugalii.
Portugalskie media przypominają też, że Cristiano Ronaldo i spółka dobrze znają już warszawski stadion z meczu otwarcia obiektu, który rozegrali tam 29 lutego. Tymczasem Czesi - jak zauważają komentatorzy - nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z boiskiem, na którym odbędzie się ćwierćfinał Euro 2012.
Zdaniem Miguela Cardoso z dziennika "Publico", czeski zespół jest dla Portugalczyków łatwym przeciwnikiem. Rywal nie reprezentuje wysokiej klasy technicznej i jest w zasięgu naszych piłkarzy, którzy z meczu na mecz grają coraz lepiej - podkreślał komentator lizbońskiej gazety.
W podobnym tonie wypowiedzieli się też eksperci telewizji TVI. W sobotnim meczu przeciwko Polsce podopieczni Michala Bilka nie wykazali się wysokim poziomem gry. Być może wynikało to z braku kontuzjowanego Tomasa Rosicky'ego. A prawdopodobnie zabraknie go również w ćwierćfinałowym pojedynku - podkreślali.
Dobrej myśli jest również legendarny Eusebio, który towarzyszył podopiecznym Bento w grupowych spotkaniach rozgrywanych na Ukrainie. Mam przed Czechami duży respekt, ale ich drużyna jest do ogrania przez nasz zespół - stwierdził były piłkarz.
Portugalczycy awansowali do ćwierćfinału Euro z drugiego miejsca w "grupie śmierci". Rywalizację w turnieju rozpoczęli wprawdzie od porażki z Niemcami 0:1, ale później było już znacznie lepiej. W swoim drugim meczu na Euro pokonali Danię 3:2, a na koniec zwyciężyli z Holandią 2:1.
Kibiców futbolu z Półwyspu Iberyjskiego cieszy z pewnością postawa Cristiano Ronaldo, który w ostatnim meczu w grupie B w końcu zaczął trafiać do siatki. W pierwszych dwóch spotkaniach gwiazdor Realu Madryt stworzył wprawdzie mnóstwo wyśmienitych okazji do zdobycia gola, ale żadnej nie potrafił zamienić na bramkę. "Odblokował się" w meczu z Holendrami i od razu zapisał na swoim koncie dwa gole. Milimetry dzieliły go zresztą od hattricka, ale po jego strzale w końcówce spotkania piłka odbiła się od słupka.