Kolejnych trzech poszkodowanych w katastrofie pociągów w Szczekocinach opuściło szpitale. Poprawia się także zdrowie czterech osób, których stan jeszcze wczoraj określano jako ciężki. W szpitalach - jak informuje Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach - wciąż przebywają 44 osoby. Na miejscu wypadku trwa naprawa torowiska.
Stan trzech z poszkodowanych osób nadal jest ciężki, choć - jak zapewniają medycy - stabilny. Pacjenci wciąż przebywają na oddziałach intensywnej opieki medycznej szpitali w Zawierciu i Czerwonej Górze.
W 16 szpitalach na terenie Śląska, Małopolski i woj. świętokrzyskiego są także obcokrajowcy - pięciu obywateli Ukrainy i jeden z Czech.
W Centrum Zarządzania Kryzysowego - jak informuje nasz reporter Maciej Grzyb - zostaną dziś rodzinom wydane ciała dwóch ofiar katastrofy; jedno z nich samolotem zostanie przetransportowane do Stanów Zjednoczonych. Do tej pory zidentyfikowano 15 z 16 ofiar. Do wczoraj śledczy nie mieli informacji o losie maszynisty pociągu Interregio. Nie stwierdzono, by wśród zidentyfikowanych osób było jego ciało.
Urzędnicy wojewody nadal odbierają dziesiątki telefonów od rodzin tych, którzy ucierpieli w zderzeniu pociągów. Pytania najczęściej dotyczą szpitali, w których osoby te są leczone, a także możliwości odbioru bagaży.
Walizki, torby podręczne z pociągów TLK Brzechwa i IR Matejko są wydawane w Komendzie Powiatowej Policji w Zawierciu. Tam pociągiem można dojechać za darmo. W zastępstwie osoby poszkodowanej pojechać może ktoś bliski z upoważnieniem. Na piśmie musi się znaleźć imię, nazwisko i numer dokumentu. Jeżeli odbieracie bagaż w imieniu osoby, która jest w szpitalu, potrzebne jest też poświadczenie od lekarza.
Śledztwo w sprawie katastrofy prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Śledczy zatrzymali dotąd dwoje dyżurnych ruchu. Nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej zarzucają dyżurnemu ruchu posterunku w Starzynach. Za nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi mu do 8 lat więzienia.
Według prokuratury to on w sobotę doprowadził do czołowego zderzenia pociągów w Szczekocinach, kierując jeden ze składów na niewłaściwy tor. Choć prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu dyżurnemu zarzutów, nie można go było nawet przesłuchać. Dyżurny ruchu jest w szpitalu - na oddziale psychiatrycznym. Wiadomo, że to doświadczony pracownik - zatrudniony na kolei od kilkunastu lat.
W związku ze śledztwem zatrzymana została także dyżurna ruchu z posterunku kolejowego ze Sprowy. Po 48 godzinach kobietę wypuszczono z aresztu, bez stawiania jej zarzutów. Wcześniej prokuratorzy przesłuchali kobietę, ale w charakterze śledztwa.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Od wczoraj w miejscu sobotniej katastrofy trwa naprawa uszkodzonego torowiska. Na jednym z torów - jak informuje nasz dziennikarz - ciągną się na długości około 35 metrów. Na drugim to już jednak prawie 150 metrów zniszczeń.
Naprawić trzeba nie tylko tory, ale także całkowicie zerwaną lub obniżoną trakcję oraz wygięte lub połamane słupy sieciowe. Wzmocnienia wymaga także nasyp - od wczorajszego popołudnia na miejscu cały czas są specjalne pociągi wykorzystywane do usuwania uszkodzeń. Wagony, które mogły jeździć, odholowano już do Częstochowy i Kozłowa. Stoją tam teraz zaplombowane i są do dyspozycji śledczych. Po obu stronach nasypu pozostają jeszcze wraki zniszczonych lokomotyw i wagonów. Te zabrane będą na samym końcu - jak uda się naprawić torowisko.
Jak informuje Marcin Buczek, prace idą tu dużo szybciej, niż się wcześniej spodziewano. Nad jednym z torów rano naprawiono trakcję. Teraz trwa naprawianie samego torowiska. Jak mówi Krzysztof Piłat, jeden z dyrektorów świętokrzyskiej PKP, uszkodzenia powinny być usunięte jeszcze dziś. Jestem prawie pewien, że po tym torze będzie można dzisiaj jeździć. Znowu nas czeka całonocna praca i po zakończeniu tej pracy myślę, że w dniu jutrzejszym drugi tor też powinien być udostępniony do jazdy - zaznacza.