Sobotni finał turnieju siatkarskiego na igrzyskach olimpijskich w Paryżu to dobra okazja do rozmowy nie tylko o zawodnikach i drużynach, ale także kibicach i atmosferze. Na wszystkim tym dobrze zna się komentator Polsatu Sport, a także wodzirej na meczach polskich siatkarzy, Marek Magiera, z którym porozmawiał Cezary Dziwiszek z redakcji sportowej RMF FM.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Marek Magiera: Wydawało mi się, że w siatkówce widziałem już wszystko

Przed reprezentacją Polski ostatnia przeszkoda na drodze do zdobycia złotego medalu - Francja, czyli aktualni mistrzowie olimpijscy z Tokio. Francja, która wówczas w ćwierćfinale pokonała Polaków i musieliśmy pożegnać się z turniejem. Dla Marka Magiery kluczowe jest jednak to, w jakich okolicznościach dotarliśmy do tego finału, w którym mamy szansę wziąć na "Trójkolorowych" rewanż za ostatnie igrzyska. Mowa oczywiście o półfinale z Amerykanami, wygranym 3:2.

Wydawało mi się, że w siatkówce widziałem już absolutnie wszystko i takie doświadczenia to jest coś najpiękniejszego, co ta dyscyplina sportu przynosi. Rzeczywiście (o siatkówce) mówi się, że jest mało emocji, bo nie ma kontaktu z przeciwnikiem. Ja polecam wszystkim, którzy mają do siatkówki jakieś obiekcje, żeby obejrzeli to spotkanie z Amerykanami i zobaczyli - jaki mecz siatkówki o dużą stawkę, może przynieść ładunek emocjonalny. Coś nieprawdopodobnego - mówi Marek Magiera.

Sukces to tym większy, że osiągnięty częściowo bez Marcina Janusza, który zderzył się z Pawłem Zatorskim w trzecim secie i musiał opuścić boisko. Libero dał radę dograć mecz z USA, ale także nie wiadomo, czy wystąpi przeciwko Francuzom.

"Zati" jest twardy. On otrzepie się, dokończył ten mecz z wybitym barkiem i jeżeli mu to wszystko wróciło na miejsce, to jeszcze jest coś takiego jak blokady i środki znieczulające. I jestem przekonany, że on nawet, jakby miał zaryzykować, że pół następnego roku nie będzie grał w klubie, to to zrobi. To jest być może jedna jedyna szansa dla niego, dla naszej drużyny, żeby ten złoty medal olimpijski wywalczyć. Ja wiem, że zdrowie jest najważniejsze. Ale jak zapytamy sportowców, czy są w stanie wszystko poświęcić, dla tego żeby ten laur wywalczyć, to ja myślę, że nie znalazłbym chyba nawet jednego, który by powiedział, że w takim meczu zdrowie jest dla niego ważniejsze - podkreśla w rozmowie z RMF FM Magiera.

Hala Paris Expo Porte de Versailles z pewnością będzie w sobotę pękała w szwach. Kilkanaście tysięcy kibiców - głównie francuskich, ale także polskich - obejrzy wielki, olimpijski finał. Kto jak kto, ale na kibicowaniu Marek Magiera się zna. W końcu od kilkunastu lat prowadzi doping podczas meczów reprezentacji Polski. Jak więc wypadają fani gospodarzy i organizatorzy?

Bardzo mi się podoba, co Francuzi robią na tym turnieju. Rzeczywiście "ogarniają" organizacyjnie, jeśli chodzi o ten aspekt atmosfery kibicowskiej, tego, co się dzieje wokół meczów. Świetnie to robią i cieszę się też, bo jest tam kilka osób, które przyjeżdżały do nas do Polski podpatrywać i się uczyć (...) Myślę, że Francuz najlepiej czuje francuską publiczność, tak jak Polak będzie czuł najlepiej polską publiczność. Tutaj nie można udawać. Tutaj trzeba wszystko robić "z serduchem". Żyć tym wszystkim, wytworzyć taką energię i to się absolutnie sprawdza. Natomiast ja myślę, że nasi kibice w Polsce zrobiliby to inaczej niż Francuzi. Chciałem powiedzieć "równie dobrze", ale nie. Zrobiliby to dużo lepiej - podkreśla w rozmowie z RMF FM Marek Magiera.

Finał olimpijskiego turnieju w siatkówce mężczyzn Francja - Polska w sobotę o 13.00.