Polska nie aktywowała jeszcze unijnego mechanizmu ochrony cywilnej dzięki któremu Polacy, którzy utknęli poza granicami UE mogliby za darmo wrócić do ojczyzny – ustaliła dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska–Borginon. Mechanizm ten uruchomiły np. Niemcy i Austria. Powroty Polaków odbywają się przeważnie w ramach programu "Lot do domu", gdzie trzeba płacić za bilety.
Z informacji podanych przez LOT wynika, że stawki za rejs wahają się od 400 do 800 zł w granicach Europy i od 1,6 tys. do 2,4 tys. zł za przelot dalekiego zasięgu.
Jak informuje Komisja Europejska, każdy kraj może aktywować unijny mechanizm ochrony cywilnej organizować loty, by dokonać repatriacji. Polska tego nie zrobiła, ale w każdej chwili może jeszcze aktywować ten mechanizm - ujawniło źródło w KE. Bruksela takiemu państwu zwraca 75 proc. kosztów za przelot, a pasażerowie nie płacą za bilety. Jest jeden warunek: z takiego rejsu mają prawo skorzystać także obywatele innych krajów Unii. Czechy po ustaleniach ze stroną unijną wysyłają samolot po swoich obywateli do Wietnamu, ale na pokład będą mogli wejść też obywatele innych krajów UE.
Obecnie Niemcy organizują 13 lotów, by zorganizować powrót około 3 tysięcy unijnych obywateli z Egiptu, Maroka, Filipin, Tunezji i Argentyny. Przygotowywane są także rejsy z Peru, Malediwów, Mongolii i krajów afrykańskich. Z tych przelotów mogliby jeszcze za darmo korzystać Polacy. O takiej możliwości - powinny informować placówki dyplomatyczne.
Dzięki temu mechanizmowi na początku epidemii Polacy wrócili z Wuhan. Loty wspierane przez KE organizowała wówczas Francja.
Nasza dziennikarka wysłała pytania w tej sprawie do rzeczniczki Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nie otrzymała żadnej odpowiedzi.
SPRAWDŹ: Dworczyk: Jeden z wiceministrów rolnictwa zakażony koronawirusem