Sankcje wobec Białorusi mogą stać się jednym z punków zapalnych na rozpoczynającym się jutro szczycie UE w Brukseli. Praktycznie od trzech miesięcy - mimo zapowiedzi Brukseli - sprawa białoruskich sankcji nie posunęła się do przodu. Litwa podtrzymuje swoje stanowisko, że nie chce w tych restrykcjach żadnych wyjątków dla białoruskich nawozów. Polska popiera Litwę, a jednocześnie chce szybkich sankcji.

REKLAMA

Przypomnijmy, Komisja Europejska zaproponowała wyłączenie z sankcji potażu w związku z koniecznością zapobieżenia kryzysowi humanitarnemu. Chodzi o to, by nie dopuścić do klęski głodu w najbiedniejszych krajach, które do niedawna importowały pond 50 proc. tanich nawozów z Białorusi.

Tego stanowiska bardzo broni Portugalia, m.in. ze względu na swoje relacje z biedniejszymi państwami oraz dlatego że Portugalczyk, Antonio Guterres sekretarz generalny ONZ, jest autorem tezy, że sankcje nie mogą przyczyniać się do niedoborów żywności na świecie.

Presja na Litwę

Jutro liderzy UE rozpoczynają szczyt od spotkania o godzinie 11:30 z Guterresem, który następnie dołączy do przywódców podczas roboczego obiadu. To będzie moment na szczerą rozmowę o sankcjach i ich skutkach. Guterres będzie naciskał, by z sankcji wyłączyć import pszenicy czy nawozów. Presja na Litwę się więc zwiększy.

Gdyby nie Litwa i wspierająca ją Polska, to sankcje wobec Białorusi mielibyśmy już dawno - mówi RMF FM unijny dyplomata. Litewscy dyplomaci się bronią i zapewniają, że popierają pakiet sankcyjny, ale bez proponowanego wyłączenia nawozów. Ten wyjątek jest dla Litwy ważny ze względów wewnętrznych, bo już kiedyś o mało nie upadł rząd, gdy ujawniono tranzyt objętych sankcjami towarów.

Polska popiera Litwę, ale coraz bardziej staje się wyraźne, że znajduje się trochę "w rozkroku", bo chce szybkiego przyjęcia sankcji (tym bardziej po ostatnich prześladowaniach i skazaniu Andrzeja Poczobuta), a jednocześnie wspiera Litwę, która de facto te sankcje blokuje. Tak długie opóźnienie sankcji białoruskich jest także dla Warszawy problemem, bo ich szybkie przyjęcie było jednym z warunków polskiej zgody na 10. pakiet sankcji wobec Rosji 24 lutego, w dniu pierwszej rocznicy wybuchu wojny.

Bezskuteczne mediacje

Mediacje, które prowadzili polscy dyplomacji, na razie nie przyniosły rezultatów. Polska oskarża szwedzką prezydencję o bezczynność, a konkretnie o brak spotkań w tej sprawie. Sztokholm stanowczo te zarzuty odpiera. Szwedzcy dyplomaci zapewniają, że robią, co mogą i gdyby widzieli możliwość kompromisu, to zorganizowaliby tyle spotkań, ile trzeba.

W UE jest przekonanie, że gdyby nie wsparcie Polski, to Litwie byłoby trudno samotnie utrzymać swoje stanowisko. O szybkie nałożenie sankcji apelował w zeszłym tygodniu m.in. Parlament Europejski. Wszystkie kraje - poza Litwą i wspierającą ją Polską - gotowe są na kompromis, który zakłada poluzowanie sankcji ze względów humanitarnych.

Przygotowany pakiet sankcji przewiduje między innymi wpisanie na "czarną listę" sędziów i prokuratorów, którzy brali udział w pokazowych procesach Andrzeja Poczobuta i Alesia Białackiego. Wprowadza embargo na eksport do Białorusi luksusowych samochodów (chodzi o to, żeby Rosjanie nie omijali sankcji, kupując drogie auta np. w Mińsku) i zakaz eksportu broni i sprzętu podwójnego zastosowania. Białoruś natomiast nie będzie mogła eksportować do UE swoich mebli.