Przywrócono ruch na drugim torze, na którym doszło do katastrofy kolejowej pod Szczekocinami - poinformował rzecznik PKP Polskie Linie Kolejowe Mirosław Siemieniec. "W nocy, ok. godz. 3 zakończyły się prace związane z odbudową drugiego, uszkodzonego toru i sieci trakcyjnej na szlaku Starzyny-Sprowa" - powiedział Siemieniec.
We wtorek o godz. 19.34. wznowiono ruch pociągów po jednym torze. Przy odbudowie uszkodzonej linii oraz torów pracowało kilkadziesiąt osób oraz specjalistyczny sprzęt. W naprawie sieci trakcyjnej uczestniczyły pociągi PKP Energetyka.
Awaria zwrotnicy nie miała wpływu na decyzję o postawieniu dyżurnemu ruchu ze Starzyn zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy kolejowej. Jak podkreślają śledczy, system kolejowy wykrył usterkę już 17 minut przed wypadkiem. Nie wiadomo jednak, dlaczego dyżurny nie wykorzystał systemu ręcznego. Mężczyzna wciąż nie może być przesłuchany.
Pozostaje pytanie, czy dyżurny ruchu zignorował awarię i nie sprawdził naocznie, na który tor wjeżdża pociąg, czy popełnił błąd podczas procedury wyprawiania składu na tzw. sygnale zastępczym. Powinien bowiem ustalić z dyżurnym w kolejnym punkcie w Sprowie, że tor, po którym wyprawia pociąg, jest wolny. Tu kluczowe są rozmowy przez radio obu dyżurnych. Mamy je zabezpieczone. Prokuratorzy dokonali już odsłuchania tych zapisów - mówi prokurator Romuald Basiński.
Na razie ustalenie, dlaczego dyżurny ruchu ze Starzyn popełnił błąd, może być trudne, bo mężczyzna wciąż nie może być przesłuchany. Nie pozwalają na to biegli psychiatrzy. Dyżurny przebywa obecnie w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku.
Jesteśmy w stałym kontakcie z biegłymi. Oni cały czas mają możliwość badania, oceny stanu zdrowia podejrzanego. W momencie, kiedy ten stan zdrowia ulegnie poprawie na tyle, że będą możliwe czynności, biegli poinformują o tym prokuraturę. Na razie, w ocenie biegłych, stan psychiczny podejrzanego uniemożliwia jego przesłuchanie - podkreśla prokurator Basiński.