Są dobre wiadomości po interwencji RMF FM. Wojewoda opolska Monika Jurek zapewnia naszą dziennikarkę, że trwają poszukiwania działki, na której prowadzące rodzinny dom dziecka małżeństwo Cimermanów wybuduje nowy dom. Budynek powstanie przy wsparciu województwa, gminy Lewin Brzeski i stowarzyszenia "Zdrowie" z Brzegu, które prowadzi akcję zbiórki środków. Dom, w którym mieszkała rodzina, został zniszczony przez powódź. Chociaż od tragedii minęły trzy miesiące, rodzina nie ma gdzie się podziać.
To scenariusz, o którym marzyła rodzina Cimermanów. Marzy nam się po prostu nowy, bezpieczny dom, w którym dzieci będą mieć swój kącik i nie będą musiały myśleć o tym, co było - mówił naszej reporterce Martynie Czerwińkiej Robert Cimerman.
Urząd Wojewódzki w Opolu zapewnia: Jesteśmy w codziennym kontakcie z rodziną i reagujemy na ich potrzeby, aby zapewnić im jak najlepsze wsparcie w tej trudnej sytuacji. Warto również zaznaczyć, że do czasu wybudowania nowego domu rodzina nie zostanie bez dachu nad głową. Dokładamy wszelkich starań, aby ich sytuacja była jak najbardziej komfortowa i bezpieczna.
Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, rodzina ma dostać modułowy, tymczasowy dom na czas budowy docelowego. W końcu coś ruszyło - nie ukrywa radości Edyta Cimerman.
Małżeństwo Cimermanów prowadzi w Lewinie Brzeskim rodzinny dom dziecka. Pod opieką ma 14 dzieci po trudnych przejściach. I chociaż w końcu znalazły odpowiedzialnych opiekunów, życie znów ich boleśnie doświadcza. Dom, w którym mieszkała rodzina, został zniszczony przez powódź.
Woda sięgała po sufit. Na początku wraz ze wszystkimi podopiecznymi małżonkowie przenieśli się na piętro budynku. Ale tam było zbyt ciasno, ściany były wilgotne, mury pękały, a rodzinny dom dziecka musi spełniać wiele wymogów lokalowych. Zapadła decyzja, aby tymczasowo przenieść się do rodzinnego domu pana Roberta. Tam także warunki były jednak zbyt trudne.
Jest nas łącznie szesnaścioro. Nie byliśmy w stanie pomieścić się u babci. Mamy pod opieką zarówno niemowlaki, dzieci, które urodziły się jako wcześniaki, mamy przedszkolaki i nastolatków - potrzebne są osobne pokoje, nie dla wszystkich, ale nie możemy funkcjonować w dwóch czy trzech pomieszczeniach - wyjaśnia pan Robert.
Rodzina znów musiała się więc przenieść. Udało się znaleźć dom na wynajem w przystępnej cenie, ale teraz się okazało, że właściciel podniósł cenę do 16 tysięcy złotych, do tego dochodzą wysokie rachunki na prąd. Nie stać nas, by za dach nad głową płacić 20 tysięcy miesięcznie - przekonuje pani Edyta. Rodzina czuje się bezsilna. Martwimy się bardzo, nie wyobrażamy sobie, żeby zabrali nam dzieci, one są po ciężkich przejściach. Powódź była dla nich kolejną traumą, straciły zabawki, łóżka, poczucie bezpieczeństwa. Później kolejne przeprowadzki. Jesteśmy w potrzasku, nie wiemy, co robić, a idą święta. Do końca grudnia musimy się przeprowadzić - mówili reporterce RMF FM Martynie Czerwińskiej.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Rodzina dostała od państwa na remont lub odbudowę domu 103 tys. złotych. Nie chce jednak inwestować pieniędzy w stary, zalany dom. Boimy się już tam mieszkać, nie chcemy fundować dzieciom kolejnej tragedii, a za chwilę powódź może się powtórzyć. Podjęliśmy decyzję, aby wybudować się w nowym, bezpiecznym miejscu - mówi pani Edyta.
Świadczenie, które dostali, nie wystarczy jednak na postawienie nowego budynku. Na rzecz rodziny odbyły się już akcje charytatywne, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb. Potrzebne są też pieniądze na wynajem tymczasowego mieszkania lub domu.
Gmina zapewniła wielu powodzianom lokale zastępcze lub kontenery. Nie dysponuje jednak mieszkaniem o takich gabarytach.
Burmistrz Lewina Brzeskiego, Artur Kotara, wcześniej zaoferował rodzinie budynek po dawnej szkole w Łosiowie - wymagałby remontu i wyposażenia. Jak zapewnił RMF FM, jego propozycja jest wciąż aktualna. Rodzina wyjaśniała jednak, że budynek nie spełnia wymagań, które muszą mieć zapewnione dzieci. Zapytaliśmy więc, czy nie ma możliwości, aby samorząd współfinansował wynajem domu, w którym dziś mieszkają Cimermanowie. Być może w tej wyjątkowej sytuacji tak. Musiałbym mieć zgodę pani wojewody na zapłacenie większej kwoty - ile, to jest kwestia dyskusyjna. Sprawa jest otwarta - zapewnił reporterkę Martynę Czerwińską.
O możliwe rozwiązania zapytaliśmy też ministra ds. powodzi. Na pewno będziemy szukać indywidualnej ścieżki. Wie pani redaktor doskonale, że mnogość i złożoność sytuacji, które wychodzą podczas tej powodzi, jest tak wielka, że ja nie chcę deklarować, że mamy gotowe, dedykowane programy, bo nie mamy. Ale każdą taką sytuację będziemy rozwiązywać indywidualnie. Panie wojewodo, panie pełnomocniku, gorąca prośba, zajmijmy się tą sprawą - mówił Marcin Kierwiński, zwracając się do obecnych urzędników.
Wcześniej Edyta i Robert Cimermanowie podkreślali, że bardzo na tę pomoc liczą, ale jednocześnie zapewniali, że jeśli będą zmuszeni, to wrócą do mokrego domu i będą go remontować małymi krokami. To dla nas ostateczne rozwiązanie, bo niebezpieczne - i dla zdrowia, i dla psychiki dzieci - ale jeszcze gorzej byłoby, gdyby nam je odebrali. Zrobimy dla nich wszystko, co tylko można. Lubimy swoją funkcję, obserwujemy ich postępy. Jesteśmy w kontakcie z dziećmi, które trafiły już do rodzin adopcyjnych i wiemy, jak ważne jest ich poczucie bezpieczeństwa, rodzinne ciepło. Niektóre dzieci trafiły do nas i nie potrafiły mówić. Powoli wychodzą z tych traum - mówią zgodnie RMF FM.