"Cała akcja na Nanga Parbat to nie tylko nasza czwórka. To dziesiątki osób zaangażowanych w Polsce, w Pakistanie, we Francji, w Irlandii" - mówi w rozmowie z RMF FM Piotr Tomala. Obecny szef programu Polski Himalaizm Zimowy wraz z Adamem Bieleckim, Denisem Urubko i Jarosławem Botorem został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Rok temu ruszyli na pomoc Elisabeth Revol oraz Tomaszowi Mackiewiczowi i zdołali uratować Francuzkę, a teraz zostali wyróżnieni za wybitne zasługi dla rozwoju sportów wysokogórskich i promowanie imienia Polski w świecie. "To wielki honor i duma" - zaznacza Tomala. Inna grupa polskich himalaistów bierze teraz udział w wyprawie na Nanda Devi East (7434 m) w Himalajach Garhwalu. Przed ich dojściem do bazy lawina porwała w tym rejonie czterech Brytyjczyków, dwóch Amerykanów, Australijczyka oraz ich indyjskiego oficera łącznikowego. "Niestety chłopcy nie zdążyli dotrzeć, nie uczestniczyli w żaden sposób w akcji ratunkowej. W tym momencie działają planowo, aklimatyzują się"- wyjaśnia Tomala w rozmowie z Michałem Rodakiem.
Michał Rodak: Rozmawiamy świeżo po uroczystości, która odbyła się w Pałacu Prezydenckim. Odebraliście odznaczenia od prezydenta. To już kolejna taka okazja. Wcześniej otrzymaliście między innymi Nagrody Fair Play PKOl-u, a w Stanach Zjednoczonych wyróżnienie od American Alpine Club odebrał Adam Bielecki...
Piotr Tomala: Niesamowita sprawa, to prawdziwe szaleństwo z tymi wyróżnieniami, ale to jest wyjątkowe, ponieważ otrzymaliśmy je od głowy państwa. Jest to wielki honor i duma. Powtarzałem to panu prezydentowi - cała akcja na Nanga Parbat to nie tylko nasza czwórka. To dziesiątki osób zaangażowanych w nią w Polsce, w Pakistanie, we Francji, w Irlandii... Bez tych osób ta akcja również nie mogłaby zostać przeprowadzona.
Przy okazji tej uroczystości wymieniliście się z prezydentem upominkami. Co to było?
Tak, my dostaliśmy medale, a pan prezydent dostał dwa zdjęcia - jedno całej ekipy z bazy pod K2, z autografami wszystkich uczestników zimowej wyprawy, a drugie zdjęcie było zrobione zaraz po powrocie z Nanga Parbat, jeszcze w kombinezonach puchowych. Widać naszą czwórkę, Elisabeth Revol i czterech pakistańskich pilotów, którzy również brali udział w tej akcji.
Ale upominek od pana prezydenta odebrał też Piotr Snopczyński.
Kierownik bazy Piotrek Snopczyński dostał flagę narodową, którą myślę, że zabierzemy na kolejną wyprawę na K2.
Ta uroczystość akurat zbiega się z wydarzeniami ostatnich kilkunastu dni pod Nanda Devi w Himalajach Garhwalu. Tam dotarła nasza wyprawa z okazji 80. rocznicy pierwszej polskiej ekspedycji himalajskiej i zdobycia dziewiczego szczytu Nanda Devi East. Doszło tam do tragedii z udziałem ośmiu członków zagranicznej, międzynarodowej ekspedycji. W tym przypadku także nasi himalaiści szybko zaoferowali swoją pomoc i w przyspieszonym trybie dotarli do bazy. Sytuacja znów tragicznie się powtarza...
Niestety chłopcy nie zdążyli dotrzeć, nie uczestniczyli w żaden sposób w akcji ratunkowej. W tym momencie działają planowo, aklimatyzują się. Byli na wysokości około 6000 metrów, założyli tam obóz. Całość działań na tej wyprawie idzie zgodnie z harmonogramem.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Jakie mają plany na najbliższe dni?
Aklimatyzacja. Do tej pory trzech kolegów było wyżej. W tym momencie kolejnych trzech się wybiera. Wiem, że teren do przełęczy Longstaffa (5910 m - przyp. red.) wcale nie jest taki łatwy. Jest dużo lodu, sporo kamieni. Ta trójka, która przespała się na 6000 metrów, zeszła i odpoczywa. Kolejna się szykuje. Czekamy spokojnie na rozwój sytuacji. Ten plan aklimatyzacyjny przebiega zgodnie z harmonogramem.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Jeśli chodzi o warunki pogodowe - jest dobrze? Ta tragedia uczestników międzynarodowej wyprawy może wywoływać pewne obawy. Jakie sygnały dobiegają do ciebie od naszej ekipy?
Warunki wyglądają na w miarę stabilne. Wszyscy są zdrowi. Jeżeli chodzi o to, co działo się na tej wcześniejszej wyprawie i te tragiczne zdarzenia, to wynikały one z zejścia lawiny. Od nas pojechała tam spora grupa - między innymi doświadczeni himalaiści. Obserwują stok, obserwują pogodę. Jeżeli będą widzieli, że istnieje zagrożenie po jakichś opadach, na pewno rozsądnie podejdą do sprawy, odczekają odpowiednią ilość czasu, by te wyjścia w górę były bezpieczne.