Igrzyska olimpijskie w Paryżu odbywają się nie tylko nad Sekwaną. Surferzy mają swoje pole zmagań na oddalonym o 15 tys. kilometrów Tahiti, gdzie warunki do uprawiania tego sportu potrafią być równie wspaniałe, co niebezpieczne. Patrole bezpieczeństwa, które zabezpieczają tę część zawodów, codziennie notują kilkadziesiąt interwencji.

REKLAMA

Danymi dzielą się sami organizatorzy, którzy opublikowali raport przed rundą finałową. Wynika z niego, że podczas rywalizacji najczęściej dochodzi do uszkodzeń kasków i związanych z tym wstrząśnień mózgu, ran ciętych i złamań.

Bezpieczeństwa surferów strzegą wysoce wykwalifikowani, lokalni pracownicy. Patrolują akwen na skuterach wodnych, pomagają w obsłudze łodzi i stale oceniają warunki oceanu z wieży obserwacyjnej. Sportowcy zgodnie twierdzą, że to dzięki tym ludziom, pomimo bardzo dużych, beczkowatych fal, udało im się dotychczas surfować bezpiecznie.

A na Teahupo'o, gdzie rozgrywane są zawody, mogą one być śmiertelnie niebezpieczne. Tylko w ostatnich dniach pochłonęły życie co najmniej jednego surfera. Poszarpana rafa koralowa znajduje się tuż pod powierzchnią oceanu, często bardzo blisko miejsca, w którym fale się rozbijają tam, gdzie teoretycznie dla zawodników są najlepsze warunki.

Kto nie surfuje, to nie wie, że to najniebezpieczniejsze miejsce na świecie! Jestem po prostu szczęśliwy, że jestem w jednym kawałku - powiedział reprezentant Australii Jack Robinson po swoim zwycięstwie w trzeciej rundzie. To szaleństwo, tam są ogromne fale - dodał.

Do tej pory nie doszło jednak do żadnych poważnych urazów w trakcie olimpijskich zawodów surfingowych. Kilku uczestników rozcięło skórę po uderzeniu w rafę, czemu zaradzono, nakładając szwy. Niektórzy "dorobili się" siniaków i zadrapań.

/ Xinhua/ABACA / PAP/Abaca
/ FAZRY ISMAIL / PAP/EPA
/ FAZRY ISMAIL / PAP/EPA
/ FAZRY ISMAIL / PAP/EPA
/ FAZRY ISMAIL / PAP/EPA
/ FAZRY ISMAIL / PAP/EPA
/ FAZRY ISMAIL / PAP/EPA
/ FAZRY ISMAIL / PAP/EPA
/ FAZRY ISMAIL / PAP/EPA
/ FAZRY ISMAIL / PAP/EPA

"Oni są jak aniołowie stróże"

Wielokrotnie jednak służby bezpieczeństwa ewakuowały z wody surferów, których pokonały fale.

"Oni są jak aniołowie stróże" - uważa lokalny zawodnik z Polinezji Francuskiej Michel Bourez, który od lat surfuje na Teahupo’o i trzy lata temu brał udział w igrzyskach olimpijskich w Tokio. "Oni ryzykują również swoje życie, aby ciebie uratować, gdy masz problemy" - zaznaczył.

Ekipa bezpieczeństwa codziennie ocenia warunki oceaniczne. W czasie trwania zawodów ekipa wodna jest w stałym kontakcie z patrolem wodnym na wieży, która jest ustawiona na oceanie w miejscu, gdzie powstaje fala.

Nieustannie oceniamy warunki panujące w oceanie, czy wiatr zmienia kierunek, jakie są zmiany w podwodnych kanałach - wyjaśniła Puatea Ellis, odpowiedzialna za bezpieczeństwo na wodzie podczas zawodów na Tahiti. Muszę nieustannie skupiać się na ludziach, jeśli się boją, wpadają w panikę. A wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że dojdzie do wypadku - dodała.

Bardzo ważną rolę patroli bezpieczeństwa wodnego podkreśla też prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Surfingu Fernando Aguirre. Oni ratują zawodników z poważnych opresji, bardzo im dziękujemy - przyznał.

Bezpieczeństwo w wodzie nie dotyczy tylko surferów - wyjaśniła Ellis. Naszym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim - zakończyła.