Na igrzyskach w Tokio biało-czerwoni lekkoatleci zdobyli aż dziewięć medali. To był najlepszy wynik w historii polskiego olimpizmu. Po trzech latach powtórzenie takiego rezultatu w Paryżu wydaje się wręcz niemożliwe. Wrócimy raczej do średniej z poprzednich igrzysk. Już 2-3 polskie medale będą dobrym wynikiem.
Igrzyska w Tokio były dla naszych lekkoatletów zupełnie wyjątkowe. Sensacyjnym mistrzem olimpijskim w chodzie na 50 kilometrów został Dawid Tomala. Złoto zdobyła też sztafeta mieszana 4x400 metrów (Karol, Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic, Kajetan Duszyński) oraz młociarze: Anita Włodarczyk i Wojciech Nowicki. Dwa srebrne medale to kobieca sztafeta 4x400 metrów (Kaczmarek, Święty-Ersetic, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik) oraz Maria Andrejczyk w rzucie oszczepem. Brązowe krążki? Malwina Kopron i Paweł Fajdek w rzucie młotem, Patryk Dobek w biegu na 800 metrów.
Teraz nie wszyscy nawet pojadą na igrzyska. Inni medaliści mają za sobą trudny czas walk z kontuzjami. Powtórzenie wyniku sprzed trzech lat wydaje się po prostu nierealne.
To byłby kolejny cud. Tokio było cudem a cuda nie zdarzają się tak często. Szczególnie w sporcie. My jesteśmy inną kadrą. Mimo że część składu będzie się zgadzać, to są to ludzie w innych punktach kariery, inna jest sytuacja w konkurencjach. Nie myślimy nawet o takim wyniku. Myślimy bardziej realnie. Zeszliśmy na ziemię, na poziom, który przeważnie prezentujemy na mistrzostwach świata. Oczywiście mogą być niespodzianki - mówi wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Tomasz Majewski.
Na kogo więc możemy liczyć w Paryżu? Bez wątpienia na Natalię Kaczmarek. Nasza specjalistka od biegu na 400 metrów pięknie rozwija swój talent. Niedawno została mistrzynią Europy i poprawiła długoletni rekord Polski należący do Ireny Szewińskiej.
Bardzo chciałam zostać mistrzynią Europy i można powiedzieć, że wiedziałam, iż mam duże szanse. Jeżeli będę się poprawiać i będę osiągać takie wyniki, jakie chcę osiągać, to wierzę, że będę w stanie walczyć o medale. Muszę powiedzieć, że w ogóle nie za bardzo lubię Paryż, bo byłam kilka razy i akurat Paryż, jako miasto, mniej mi się podoba. Może zmienię jednak zdanie - żartuje nasza lekkoatletka. Medal pewno pomógłby w tej zmianie spojrzenia na Paryż.
Jak zwykle z optymizmem patrzymy też na rzut młotem. Czy w kobiecej rywalizacji na wyżyny możliwości wzniesie się jeszcze raz Anita Włodarczyk? Jej nigdy skreślać nie wolno. Na razie na światowej, tegorocznej liście Polka zajmuje 18. lokatę. Dużo lepiej wyglądają startowe pozycje Wojciecha Nowickiego i Pawła Fajdka. Obaj rzucali w tym roku już powyżej 80 metrów i są w czołówce tegorocznego zestawienia. Eksperci liczą mocniej na Nowickiego.
Ja już wielokrotnie mówiłem, że na międzynarodowych imprezach najbardziej cieszę się, gdy stajemy na podium razem z Pawłem. Ta rywalizacja między nami jest fajna i zdrowa i z pewnością napędza nas do coraz lepszych wyników - podkreśla mistrz olimpijski z Tokio.
Polakom wyrósł mocny konkurent w postaci Kanadyjczyka Ethana Katzberga. W kwietniu posłał młot na odległość 84 metrów i 38 centymetrów.
Nie przejmuję się jak na razie Ethanem Katzbergiem. Na pewno mistrza świata trzeba brać pod uwagę jako kandydata do końcowego sukcesu w Paryżu. Tym bardziej, że zaskoczył wszystkich tym świetnym wynikiem, ale pożyjemy, zobaczymy. Widziałem wielu fantastycznych zawodników, którzy na igrzyskach olimpijskich spisywali się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Jak choćby Paweł w Rio de Janeiro. Gdyby to wszystko było takie proste, to medale przesyłaliby pocztą - mówi były mistrz olimpijski, trener Pawła Fajka czyli, Szymon Ziółkowski.
Mimo problemów na pewno warto obserwować w Paryżu także naszą kobiecą sztafetę 4x400 metrów. Wśród kandydatek do niespodzianek warto pamiętać o skoczkini wzwyż Marii Żodzik. Białorusinka niedawno uzyskała prawo występowania w biało-czerwonych barwach. Jest siódma na światowej liście w swojej konkurencji.
Oczywiście swoje sportowe cele mają choćby nasze dwie wspaniałe sprinterki: Ewa Swoboda na 100 metrów i Pia Skrzyszowska na 100 metrów przez płotki. W ich przypadku liczymy na rekordy życiowe i awans do olimpijskich finałów.