Amerykańskie media co do jednego są zgodne: Barack Obama przegrał pierwszą debatę telewizyjną w Denver. Nie oznacza to jednak, przegranych listopadowych wyborów. Republikański kandydat do Białego Domu Mitt Romney wydawał się świetnie przygotowany, zręcznie argumentował, był skupiony i mówił z pasją.
Romney atakował, ale bez przesadnej agresji, z kurtuazją, okazując należny respekt prezydentowi - podkreślają specjaliści od wizerunku politycznego. Na jego tle Obama wyglądał na znużonego i zaskoczonego wypowiedziami przeciwnika. "Mitt Romney odnalazł w końcu swój głos. Twardo i z widoczną pewnością siebie zaoferował alternatywną wizję gospodarki. (...) Obama tym razem z trudem panował nad sytuacją i sprawiał wrażenie kogoś, kto chciałby być gdzie indziej" - pisze "Washington Post".
Według przeprowadzonego zaraz po debacie debacie sondażu telewizji CNN 67 proc. Amerykanów uznało, że lepszy był Romney, a tylko 25 proc. wskazało na Obamę. Podobny wynik dał sondaż internetowy przeprowadzony przez Google.Z sondażu telewizji CBS przeprowadzonego wśród wyborców, którzy do tej pory nie zadeklarowali swoich politycznych preferencji wynika, że zdaniem 46 proc. z nich wygrał Romney, a według 22 proc. - Obama.
Obóz republikańskiego kandydata nagłaśnia jego sondażową wygraną jako zapowiedź zwycięstwa w wyborach 6 listopada. Eksperci przestrzegają jednak przed myśleniem, że debata w Denver już o wszystkim przesądziła. Format i tematyka dwóch następnych spotkań bardziej przemawiają na korzyść obecnego prezydenta.
Kolejna debata, w Hempstead w stanie Nowy Jork, odbędzie się w formule "town meeting", czyli spotkania z wyborcami, którzy będą zadawać pytania kandydatom (w pozostałych debatach pytają dziennikarze). Ostatnia debata, w Boca Raton na Florydzie, ma być w całości poświęcona polityce zagranicznej, gdzie Obama uważany jest za lepiej poinformowanego i bardziej wiarygodnego niż Romney. Prezydent - uważają eksperci - musi się jednak dużo lepiej do tych debat przygotować.W poprzednich kampaniach kandydaci dopiero ubiegający się o Biały Dom często wypadali w pierwszej debacie lepiej od urzędującego prezydenta, a potem i tak przegrywali wybory. Było tak np. w 2004 r., kiedy demokratyczny senator John Kerry wygrał - jak oceniano - pierwszą debatę z ówczesnym prezydentem George'em W. Bushem, ale to ten ostatni zwyciężył w walce o reelekcję.