Niecodzienny poród w Sosnowcu. Na korytarzu w urzędzie pracy urodził się w czwartek chłopczyk. Poród przyjęły dwie przypadkowe kobiety. Po kilku minutach na miejsce przyjechało pogotowie, które zabrało matkę i dziecko do szpitala.

REKLAMA

Zobacz również:

Wszystko wydarzyło się na korytarzu, na parterze, w pobliżu windy około godziny 10 rano. Za porodowe łóżko posłużyła zielona, drewniana ławka. Poród odebrała Teresa Kończewska razem ze swoją córką Katarzyną. Obie, tak jak mama chłopca, przyszły dziś do urzędu załatwić formalności.

Nagle zauważyłyśmy na korytarzu kobietę, która w charakterystyczny sposób przytrzymuje się ściany, tak jakby nagle zasłabła. Ale ktoś krzyknął: "Ona przecież rodzi". Kobieta była w szerokich spodniach. Nagle w jednej z nogawek wyczułyśmy coś miękkiego. Okazało się, że to urodzone właśnie dziecko. Szybko przeniosłyśmy kobietę na ławkę i wyciągnęliśmy niemowlę. Na szyi miało owiniętą pępowinę i nie oddychało. Zdjęliśmy z szyi pępowinę, dziecko zaczęło oddychać, potem na chwilę znowu straciło oddech. Po lekkim uderzeniu w pośladek zaczęło płakać i wreszcie lepiej oddychało. Wokół nas były już pracownice urzędu - mówi Teresa Kończewska reporterowi RMF FM Marcinowi Buczkowi.

Dzieckiem zaopiekowały się także urzędniczki. Kiedy tam podeszłyśmy, dziecko leżało już na brzuchu mamy - mówi jedna z pracownic urzędu. Kobiety przyniosły koc, ręczniki, owinęły dziecko, zamknęły drzwi i czekały na pogotowie, które przyjechało bardzo szybko. To pracownicy pogotowia odcięli pępowinę i zabrali mamę i dziecko do szpitala. Chłopczyk czuje się dobrze, ma 51 cm i waży 2480 gramów - powiedziała ordynator oddziału noworodków Szpitala Miejskiego w Sosnowcu Ewa Płachta.

Chłopiec urodził się kilka tygodni przed terminem. Prawdopodobnie będzie miał na imię Oliwier. Jest czwartym dzieckiem w rodzinie. To dla mnie niesamowite przeżycie. Sama urodziłam czworo dzieci, mam wnuki, ale tu za wszystko byłam odpowiedzialna, czułam się niesamowicie, bardzo się o tego chłopca bałam. Jesteśmy z córką ogromnie wzruszone - mówi pani Teresa w rozmowie z reporterem RMF FM Marcinem Buczkiem.

Urzędnicy już zastanawiają się, jaki prezent sprawić chłopcu. W końcu to pierwsze dziecko, które urodziło się w ich placówce.