Kobieta oskarżona o spowodowanie wypadku polskiego autobusu we wrześniu 2010 roku pod Berlinem stanie niebawem przed sądem. W wypadku zginęło 14 osób, a 28 zostało rannych.
Rzecznik sądu w Poczdamie Ralf-Dietrich Schulz poinformował, że sąd zdecydował o dopuszczeniu aktu oskarżenia. Termin rozpoczęcia procesu jest w tej chwili ustalany. Rozważany jest termin w połowie maja, ale być może uda się rozpocząć już pod koniec kwietnia. To zależy od uzgodnień z uczestnikami procesu, czyli adwokatami i oskarżycielami posiłkowymi, świadkami - powiedział Schulz.
Adwokat oskarżonej Carsten Hoenig powiedział agencji dpa, że do procesu może dojść 24 kwietnia. 38-letnia kobieta jest oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci 14 osób. Grozi jej do 5 lat więzienia.
Kobieta prowadziła samochód osobowy, który uderzył w polski autokar na autostradzie pod Berlinem, spychając go na filar wiaduktu. Według prokuratury na końcowym odcinku wjazdu na autostradę A10 - mimo deszczowej pogody i złych warunków na jezdni - za bardzo zwiększyła prędkość. W konsekwencji tyłem pojazdu zarzuciło na bok, samochód wpadł w poślizg, zjechał z pasa przyśpieszania na prawy pas ruchu i doszło do zderzenia z polskim autokarem.
Autobusem jechało 49 pasażerów - pracownicy Nadleśnictwa Złocieniec w województwie zachodniopomorskim oraz ich rodziny. Wracali z wycieczki do Hiszpanii. W wypadku zginęło 14 osób, a 28 zostało rannych.