Morderca generała Marka Papały, uciekając z miejsca zbrodni, zostawił na ulicy ślady krwi. Teraz, po dziesięciu latach, te tropy z asfaltu, a także pocisk, odciski palców i próbki DNA zostaną sprawdzone w europejskich bazach danych - czytamy w "Dzienniku".
Ponowne przebadanie wszystkich śladów z miejsca zabójstwa to jedna z pierwszych decyzji specjalnej grupy policyjno- prokuratorskiej, która analizuje na nowo sprawę zabójstwa generała.
Śledczy, mając dostęp do komputerowych baz danych wszystkich europejskich policji, mogą trafić na ślad użycia broni, z której zabito Papałę. Jeśli kiedykolwiek kogoś z tej samej broni zraniono lub zastrzelono i zachował się pocisk, będzie to odnotowane.
Po tylu latach znacznie bogatsze są też polskie i europejskie zbiory linii papilarnych. Być może uda się ustalić, kto pozostawił odciski palców na miejscu zbrodni. Czy był to zabójca, albo inny gangster, który "kontrolował wykonanie zadania”? A może zrobił to któryś z polityków, którzy tłumnie zgromadzili się na miejscu zbrodni tuż po zabójstwie?
Marek Papała zginął 25 czerwca 1997 r. przed swoim domem przy ul. Rzymowskiego w Warszawie. Po 10 latach śledztwa nadal nie wiadomo, ani kto strzelał, ani kto zlecił tę zbrodnię i dlaczego. Gangsterowi Ryszardowi Boguckiemu postawiono tylko zarzut
”pomocnictwa” w zabójstwie, a Andrzej Zieliński ps. "Słowik” i polonijny biznesmen Edward Mazur mieli prawdopodobnie szukać płatnego zabójcy. Na nich trop się urwał.