"Realizacja wyborów prezydenckich była moim obowiązkiem" - powiedział Mateusz Morawiecki przed Prokuraturą Okręgową w Warszawie. Były premier ma usłyszeć zarzuty w śledztwie dotyczącym organizacji wyborów korespondencyjnych w 2020 r.
Pandemia Covid-19 to było wielkie wyzwanie dla całego świata. Świat zamarł, świat nie miał żadnych procedur. Nikt nie był przygotowany żaden kraj ani w Europie, ani na innych kontynentach. (...) To był czas naprawdę horroru w służbie zdrowia, strasznych rzeczy, które działy się w całej Europie, w całym świecie. W tamtym czasie trzeba było podejmować odważne decyzje i nie bałem się podejmować takich decyzji, które wypełniały konstytucję - powiedział Mateusz Morawiecki przed Prokuraturą Okręgową w Warszawie.
Ocenił, że dziś jest "ścigany za wolę organizacji wyborów prezydenckich".
Artykuł 128 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej nakłada na Radę Ministrów obowiązek realizacji wyborów prezydenckich w terminie nie wcześniejszym niż 100 dni przed zakończeniem kadencji prezydenta i nie późniejszym niż 75 dni przed zakończeniem kadencji prezydenta. Realizacja wyborów prezydenckich była więc moim obowiązkiem, była naszym obowiązkiem i gdybym miał jeszcze raz podejmować decyzję, czy zlecać prace przygotowawcze do realizacji, umożliwiające przeprowadzenie wyborów, to bym jeszcze raz taką samą decyzję podjął - dodał.
Przed budynkiem prokuratury zebrała się grupa kilkudziesięciu osób, w tym politycy PiS, którzy wyrazili solidarność z byłym szefem rządu.
Byy premier @MorawieckiM jest ju przed Prokuratur Okrgow w Warszawie. O 11:00 przesuchanie ws. wyborw kopertowych. @RMF24pl @Radio_RMF24 pic.twitter.com/LB9RE8lnCs
k_wroblewski93February 27, 2025
W czwartkowej Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 europoseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński był pytany, czy Mateusz Morawiecki mógł zdawać sobie sprawę, że łamie prawo.
Mateusz Morawiecki miał trzy opinie prawne. W momencie podpisywania decyzji wszystkie trzy mówiły mu o tym, żeby tego nie robił. Mało tego, jedna z opinii dokładnie enumeratywnie nawet wskazywała, co go czeka, jeśli to podpisze, że grozi mu odpowiedzialność karna, majątkowa i konstytucyjna. Natomiast trzeba też uczciwie powiedzieć, że Jarosław Kaczyński pod przysięgą na komisji powiedział, że to on wewnętrznie podjął decyzję o tym, aby te wybory kopertowe się odbyły, więc on podejmował decyzje, a podpisywał Mateusz Morawiecki - mówił europoseł.
Dariusz Joński zwrócił uwagę na koszty (druk kart) i fakt, że druga tura wyborów nie była w ogóle przygotowywana. Premier (Mateusz Morawiecki - przyp. red.) wiedział i miał pełną świadomość tego, że łamie prawo - podsumował.
Pan Sasin pod przysięgą, po naszych licznych pytaniach (komisji śledczej - red.), zwracał uwagę, że miał ogromne wątpliwości. Dlatego nie chciał podpisywać nic, ale podejmował i wydawał polecenia ustne - mówił gość Piotra Salaka.
Wiosną 2020 r. - w trakcie trwającej pandemii Covid-19 - ówczesny szef rządu Mateusz Morawiecki polecił Poczcie Polskiej działania niezbędne do przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich, które w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa miały odbyć się 10 maja 2020 r. w trybie korespondencyjnym.
Ustawa ws. głosowania korespondencyjnego weszła w życie 9 maja 2020 roku, natomiast b. premier już 16 kwietnia 2020 roku wydał dwie decyzje: Poczcie Polskiej - polecającą podjęcie działań zmierzających do organizacji wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej, zaś Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych - polecającą rozpoczęcie drukowania kart do głosowania i innych dokumentów niezbędnych w procesie wyborczym.
Finalnie wybory nie odbyły się 10 maja, tylko 28 czerwca, a głosowanie odbyło się w lokalach wyborczych.
We wrześniu 2020 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że decyzja premiera Morawieckiego zobowiązująca Pocztę Polską do przygotowania wyborów prezydenckich w trybie głosowania korespondencyjnego rażąco naruszyła prawo.
Według WSA decyzja Morawieckiego naruszyła m.in. konstytucję, Kodeks wyborczy, ustawę o Radzie Ministrów i Kodeks postępowania administracyjnego. WSA stwierdził, że konstytucja ani inne ustawy nie przyznają Prezesowi Rady Ministrów uprawnień w zakresie zmierzającym do organizacji wyborów powszechnych. Wyrok ten stał się prawomocny pod koniec czerwca 2024 r. po tym, gdy Naczelny Sąd Administracyjny oddalił od niego skargi kasacyjne.