Było poniedziałkowe przedpołudnie, kiedy w szpital dziecięcy Ochmadyt w Kijowie uderzył rosyjski pocisk manewrujący Ch-101. Rezultat? Zniszczone skrzydło z oddziałem toksykologii, dwoje zabitych i kilkadziesiąt rannych, w tym dzieci. W mediach i wśród elit oburzenie, ale co z tego? Dla Rosji bombardowanie szpitali to chleb powszedni i zapewne jeszcze nieraz Kreml pośle rakiety w stronę jakiejś placówki medycznej. Chyba, że Zachód powie w końcu "dość".
W szpitalu dziecięcym Ochmadyt, największej tego typu placówce w Ukrainie, leczone są dzieci okaleczone wojną i walczące z nowotworami. Mimo to, w obiekt trafił w poniedziałek rosyjski pocisk manewrujący Ch-101, niszcząc skrzydło, w którym znajduje się oddział toksykologii i ostrych zatruć.
Rosjanie od początku trzymają się wersji, że to nie ich rakieta trafiła w szpital. Sugerują, że w placówkę uderzyła rakieta systemu obrony powietrznej Patriot. To jednak wierutne bzdury, co wykazały i ukraińskie władze, i analitycy OSINT (ci, którzy bazują na otwartych źródłach).
Na miejscu, jak poinformowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, znaleziono fragment silnika, a także inne elementy pocisku manewrującego Ch-101. Co więcej, o rodzaju zastosowanego pocisku świadczą m.in. trajektoria lotu, kąt nachylenia, rodzaj zniszczeń typowy dla pocisku o takiej masie ładunku, jak również nagranie wideo, na którym bezpośrednio widać pocisk, który uderzył w szpital. Typ rakiety potwierdziły również radary, które ją wykryły.
Trafienie w Ochmadyt nie było przypadkiem. Było to celowe działanie Kremla, który chciał złamać morale Ukraińców, sprawić, by poczuli się zmęczeni atakami i wojną. To taktyka, z której Rosja korzysta już od wielu lat. Bo od wielu lat bombarduje szpitale tam, gdzie tylko się pojawia.
Rosja ma bogatą historię stosowania systematycznych ataków na placówki medyczne. Zaczęło się od Syrii, gdzie od 2011 roku trwała wojna domowa między siłami wiernymi prezydentowi Baszszarowi al-Asadowi a zbrojną opozycją. Rosjanie stanęli po stronie - a jakże - syryjskiego reżimu i od końca września 2015 roku rosyjskie lotnictwo przystąpiło do lotów bojowych na tym teatrze działań.
Syria nie tylko stała się poligonem dla wielu rodzajów broni, ale też okazją do nabycia bezcennego doświadczenia w prowadzeniu działań z dala od swojego kraju. Rosjanie pokazali też wtedy, że jakiekolwiek zasady czy ustalenia mają gdzieś.
Syryjskie organizacje praw człowieka twierdziły, że ONZ przekazuje Rosjanom (w dobrej wierze) listę placówek medycznych, które ci wykorzystywali... jako listę celów. Doszło do tego, że lekarze działający w Syrii odmawiali ujawniana ONZ swoich miejsc pobytu w obawie przed rosyjskimi nalotami.
A tych było bardzo dużo. W 2015 roku rosyjskie i syryjskie lotnictwo przeprowadziło ponad 300 nalotów na placówki medyczne, a od maja do grudnia następnego roku - około 200.
Wielokrotnie atakowane były m.in. szpitale w Aleppo. Dla przykładu - w kwietniu 2016 roku ponad 20 osób zginęło w wyniku rosyjskiego ataku na szpital pediatryczny, główną tego typu placówkę w regionie. Do końca lipca w Aleppo Rosjanie i Syryjczycy zniszczyli sześć szpitali.
Ataki nie ograniczały się jednak do Aleppo. Celem rosyjskiego lotnictwa była m.in. placówka medyczna w Sarmin czy szpital dziecięcy w Azaz, który zaatakowano w lutym 2016 roku. Rosjanie twierdzili wówczas, że uderzyli w obiekt należący do tzw. Państwa Islamskiego. Brytyjski "Economist" pisał wówczas, że placówki medyczne w Syrii są atakowane średnio co 17 godzin.
Rosjanie i Syryjczycy nie zawsze używali "zwykłych" bomb do ataku na szpitale. Swoją bestialską stronę Damaszek i Kreml pokazał atakując ostatnią działającą lecznicę w mieście Darajja. W obiekt trafiła bomba beczkowa wypełniona napalmem.
Rosjanie bombardowali szpitale w Syrii również i przez kolejne lata. W lutym 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że od początku wojny domowej, czyli od 2011 roku, w kraju uszkodzona bądź zniszczona została ponad połowa placówek medycznych.
W innym raporcie, opublikowanym w 2019 roku przez Physicians for Human Rights (PHR), amerykańską organizację działającą na rzecz praw człowieka, podano, że od 2011 roku do października 2019 roku odnotowano 583 naloty na placówki medyczne, przy czym aż 266 odkąd rosyjskie lotnictwo przystąpiło do lotów bojowych. Zginęło co najmniej 916 pracowników medycznych.
Śpiewka Moskwy i Damaszku ciągle była ta sama - ataki na placówki medyczne nie były celowe, a jeśli już były, to celem reżimowych maszyn byli oponenci, czyli albo zbrojna opozycja, albo tzw. Państwo Islamskie.
Rosjanie doświadczenia z Syrii przenieśli do Ukrainy. PHR podała, że - zgodnie ze stanem na 10 lipca br. - od początku pełnoskalowej wojny Rosjanie przeprowadzili 1442 ataki na placówki medyczne w Ukrainie, zabijając 210 pracowników medycznych. W lutym 2023 roku portal stacji CNN pisał, że prawie co dziesiąty ukraiński szpital został uszkodzony od początku rosyjskiej inwazji.
Atak na szpital dziecięcy Ochmadyt to najnowszy z całej serii rosyjskich uderzeń w system ochrony zdrowia. Rosjanie za cel obrali szpitale już pierwszego dnia, kiedy amunicją kasetową zaatakowali szpital w Wuhłedarze w obwodzie donieckim. Bilans? Cztery ofiary śmiertelne i dziesięcioro rannych.
Wszyscy pamiętamy również atak na szpital położniczy w Mariupolu w marcu 2022 roku, kiedy zginęło 5 osób, w tym nienarodzone dziecko.
Zresztą nie tylko szpitale padały ofiarą Kremla. Ogólnie rzecz biorąc, Rosjanie za cel obrali sobie miejsca, w których schronienia szukali ukraińscy cywile.
Najlepszym przykładem jest chyba atak lotniczy na teatr w Mariupolu, do którego również doszło w marcu 2022 roku. Agencja Associated Press w maju tegoż roku podała, że zginąć mogło nawet 600 osób.
Transporty medyczne i konwoje z pomocą humanitarną - to też Rosjanie wielokrotnie obierali za cel. W marcu 2023 roku siły rosyjskie zaatakowały konwój z pomocą humanitarną. W uderzeniu zginął m.in. Marek, który razem z innymi wolontariuszami z inicjatywy Nehemiasz dostarczał pomoc humanitarną potrzebującym z terenów ogarniętych wojną w Ukrainie.
Jest sposób, by położyć kres tej zbrodniczej taktyce Kremla. Wystarczy, że Zachód wesprze Kijów systemami obrony powietrznej i myśliwcami wielozadaniowymi, a także zniesie wszystkie ograniczenia dotyczące uderzenia na terytorium Rosji.
O ile to pierwsze w zasadzie się dokonało, bo na szczycie NATO w Waszyngtonie sojusznicy zobowiązali się do dostarczenia Ukraińcom kolejnych systemów obrony powietrznej i samolotów F-16, o tyle zgoda na przeprowadzanie ataków na terytorium Rosji na razie nie ma prawa bytu. A to kluczowe, bo zdecydowanie łatwiej jest wyłączyć z użytkowania bombowiec strategiczny, niż strącać każdą kolejną rakietę.
Świetnie całą sytuację podsumował były arcymistrz szachowy, a obecnie rosyjski opozycjonista Garri Kasparow. Stwierdził on, że im straszniejsze zbrodnie Rosji przejdą bez konsekwencji, tym kolejne zbrodnie będą jeszcze straszniejsze.
Kasparow przy okazji zaatakował zachodnie elity, twierdząc, że rosyjska "normalizacja terroru została zrodzona z tchórzostwa i korupcji w zachodnich salach władzy".