Lwów, tak jak i inne ukraińskie miejscowości, został dziś masowo ostrzelany przez rosyjskie wojska. Rakiety i drony kamikadze typu Shahed atakowały w nocy i nad ranem. Ładunki i ich odłamki spadały na domy, szkołę i obiekty infrastruktury krytycznej. W Radiu RMF24 o sytuacji w mieście opowiadał nam mer Lwowa Andrij Sadowy.
Lwów znacznie ucierpiał w nocnych i porannych atakach rosyjskich z powietrza. Jak przekazał mer Andrij Sadowy, w nocy miasto było pod ostrzałem dronów, nad ranem były to rakiety.
Jedna osoba zginęła, kilkanaście odniosło rany. Jedna z poszkodowanych kobiet jest w stanie ciężkim. Część pocisków udało się unieszkodliwić, ale skutki i tak zostały odczute przez mieszkańców.
Nasz system antyrakietowy zniszczył tę rakietę, ale te odłamki i ta fala, która poszła, narobiła dużej szkody. Z 18 wielkich budynków wyleciały wszystkie okna i drzwi - mówił mer Lwowa Andrij Sadowy na antenie Radia RMF24.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Na osiedlu, na którym się to stało, mieszka ok. 160 tysięcy ludzi. Uszkodzona została także szkoła.
Byłem w tej szkole, żadne miejsce nie ocalało. Wszystkie okna wyleciały, wszystkie drzwi wyleciały. Zaraz zaczynamy te remonty. Musimy jako najszybciej to wszystko odnowić - dodał mer.
Sadowy potwierdził, że doszło też do ataku na dwa obiekty krytyczne i infrastrukturę. Według oceny mera, była tam ciężka sytuacja, ale nikt nie zginął.
Dawno już nie było takich problemów - mówił na antenie Radia RMF24 Andrij Sadowy - U nas takie życie, to jest wojna. Jednak musimy żyć. Dziś u nas nie ma innej szansy, tylko życie.