"Jesteśmy matkami poborowych, prosimy o usunięcie naszych dzieci z terenów działań wojennych" - oto słowa petycji skierowanej do Władimira Putina. Prezydent Rosji złamał swoje przyrzeczenie z kampanii, kiedy zapowiedział, że poborowi nie będą brali udziału w walkach na pierwszej linii frontu. Obronę rosyjską w obwodzie kurskim stanowili głównie pogranicznicy i poborowi. Zostali zdemolowani przez ukraiński specnaz i doświadczonych żołnierzy z 82. brygady powietrzno-desantowej.

REKLAMA

"Przejęliśmy kontrolę nad 1150 kilometrami kwadratowymi terytorium i 82 miejscowościami" - przekazał wczoraj głównodowodzący ukraińskiej armii gen. Ołeksandr Syrski.

To już 10. dzień pełnoskalowej inwazji Ukrainy na Rosję. Szybki postęp w zdobyczach terytorialnych nie byłby oczywiście możliwy, gdyby nie marna obrona Rosjan w zaatakowanym obwodzie kurskim. Informacje o błyskawicznie poddających się rosyjskich żołnierzach zdominowały doniesienia z nowo otwartego frontu. Według danych nieoficjalnych, Ukraińcy mieli wziąć do niewoli około 2 tys. jeńców.

W tej chwili toczą się walki w rejonie wsi Małaja Łoknia (rejon sudżański). Mam nadzieję, że zostanie tam wziętych wielu jeńców - dodał dziś generał Syrski.

Lament matek i petycja

W rosyjskim internecie pojawiła się petycja do "Władimira Władimirowicza" z prośbą od matek o wycofanie ich dzieci z obwodu kurskiego.

"Nie mają doświadczenia w obronie wojskowej ani broni. Dziś na naszym terytorium trwa ofensywa na pełną skalę. Ratuj życie żołnierzy, którzy nie są przygotowani do działań wojennych. Obiecałeś rodzicom, że (poborowi) nie będą brać udziału w wojnie. Wierzymy w Ciebie" - głosi tekst petycji do Putina, pod którą online podpisało się już niemal 10 tys. osób.

Na portalach społecznościowych nie brakuje również pytań o zaginionych. "Sytuacja jest taka: syn mojego brata, poborowy zaginął, był w Kursku. Wiemy tylko, że zostali otoczeni. Proszę o poradę, gdzie i do kogo się zwrócić" - pyta anonim w serwisie VKontakte. I otrzymuje wiele odpowiedzi - piszą krewni i bliscy poborowych, którzy również stracili z nimi kontakt.

"Byliśmy w urzędzie rejestracyjnym i punkcie poborowym, wzięli dane, kazali czekać".

"Nasz nie kontaktował się od 7 (sierpnia), wszyscy na infolinii mówią, że miejsce pobytu jest nieznane".

"Dzwoniłam około 20 godzin (na infolinię) ale panowała cisza".

To tylko kilka wpisów pod tematem o zaginionych w akcji rosyjskich poborowych. Sytuacja dla Kremla zaczyna się komplikować.

Problem poborowych

W Rosji wszyscy zdrowi mężczyźni podlegają obowiązkowi poboru i jeśli zostaną powołani, muszą zgłosić się na odbycie rocznego szkolenia wojskowego. Unikanie poboru jest przestępstwem i może być karane karą więzienia. W ubiegłym roku decyzją Władimira Putina podniesiono w Rosji wiek poboru do 30 lat.

Żołnierze poborowi przechodzą ograniczone szkolenie, w porównaniu do wojsk regularnych. Rosyjskie prawo zabrania także wysyłania ich na misje zagraniczne i nie przewiduje ich udziału w misjach bojowych. Rzecz w tym, że z zupełnie niezrozumiałego powodu, szereg poborowych wysłano na "szkolenie" w rejon przygraniczny. To może świadczyć o tym, że w najśmielszych snach Moskwa nie przewidywała, że terytorium Rosji może zostać zaatakowane z lądu w tak śmiałym uderzeniu, jaki przeprowadzili Ukraińcy. Obecność poborowych w Kursku może też sugerować, że rosyjski resort obrony jest zmuszony do zapychania dziur właśnie poborowymi, którzy nieoczekiwanie znaleźli się na pierwszej linii forntu.

Chociaż władza w Moskwie pozbawiła Rosjan ochoty do protestów, problem poborowych jest nadal sprawą wyjątkowo drażliwą, a Kreml ryzykuje, że niepozorna i łagodna w wydźwięku internetowa petycja może przerodzić się w otwarty protest przeciw władzy, tak jak stało się to w latach 80. gdy ZSRR walczył w Afganistanie i później w trakcie wojny w Czeczenii, gdzie również użyto poborowych w walkach.

Na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę również pojawiły się informacje o poborowych rzuconych w rejon najcięższych walk. Moskwa przekazała wówczas, że poborowi zostali wycofani w całości, a dowódca odpowiedzialny za ich rozmieszczenie - ukarany.