"Nigdy nie powiedziałem, i nie mam zamiaru przed wynikiem badań wskazywać powodu, który doprowadził do tego, że samolot rozpadł się w powietrzu. Ale negowanie tego podstawowego faktu jest jakąś próbą zawracania kijem Wisły, jest jakąś próbą ślepoty na fakty" – mówił minister obrony Narodowej Antoni Macierewicz podczas posiedzenia komisji ws. przyczyn wznowienia badania katastrofy smoleńskiej. Apelował, by sięgnąć do zapisów parametrów lotu, w tym do raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP), którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller.
Nie ma wątpliwości: 18 metrów nad ziemią zaniknęło całe zasilanie elektryczne samolotu. W tej sprawie nikt nie ma żadnej wątpliwości. Możecie to ukrywać, możecie się z tego naigrywać. Macie w tej sprawie duże doświadczenie, ale z siebie się wtedy naigrywacie - powiedział Macierewicz do posłów opozycji. Nawiązując do swoich niedawnych słów o terroryzmie, podkreślił, że istotą tzw. wojny hybrydowej jest działanie na świadomość społeczną przeciwnika. Terror ma także swoją postać medialną. (...) I w takim wymiarze słowo terroryzm było wtedy używane - powiedział szef MON.
Macierewicz oskarżył opozycję o ponowne rozpętywanie "nienawiści wobec próby wyjaśnienia tej największej tragedii w dziejach niepodległej Polski". To jest najbardziej w tym wszystkim bolesne i trudne. Ta fala nienawiści, którą chcecie wzbudzić, tylko dlatego że jako minister obrony narodowej nie mam wątpliwości, iż moim obowiązkiem jest doprowadzenie do wyjaśnienia tego, co się stało w związku z tragedią smoleńską. Przypisywanie mi jakichkolwiek uprzedzeń w tej spawie jest daleko idącą nieuczciwością - tłumaczył. Pytał, dlaczego nie skierowano do badań w laboratorium - mimo że komisja i prokuratura były o tym powiadomione - materiałów, które miały świadczyć o - jak powiedział - wadzie fabrycznej jednego z głównych zespołów technicznych samolotu. Macierewicz stwierdził też, że tzw. polska czarna skrzynka - rejestrator firmy ATM - nie został wysłany za pierwszym razem do Polski, a film z jej rozpakowania jest nieprawdziwy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Nie ma powodów merytorycznych, by wznawiać badanie katastrofy smoleńskiej; decyzja o powołaniu podkomisji jest obarczona wadą prawną - mówił podczas posiedzenia sejmowej komisji obrony Czesław Mroczek (PO), uzasadniając wniosek opozycji o informację MON w tej sprawie.
Większość ekspertów zawodowo zajmujących się wyjaśnianiem katastrof już w tej sprawie zajęło stanowisko. Chcemy poznać powody i okoliczności wznowienia badania. W uzasadnieniu tej decyzji wskazano powody, ale to tylko polemika z ustaleniami Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego z raportu. Nic tam nie ma nowego, uzasadniającego wznowienie badania - mówił Mroczek, stawiając tezę, że nie było powodów do decyzji o wznowieniu badania katastrofy smoleńskiej. Zauważył też, że dotychczasowe przepisy o badaniu wypadków lotniczych nie znały pojęcia "podkomisji".
W poprzednim porządku prawnym badanie katastrof było oddane ekspertom. Z mocy prawa szef inspektoratu bezpieczeństwa lotów stał na czele komisji, w składzie byli specjaliści różnych dziedzin. Decyzję o wznowieniu podejmował przewodniczący komisji - jeśli były nowe okoliczności. Minister Macierewicz zmienił rozporządzenie, powołał nową instytucję wcześniej nieznaną - podkomisji - przejął na siebie decyzję o wznowieniu badania katastrofy lotniczej, odbierając prawo do decyzji merytorycznie przygotowanej osobie, jaką jest przewodniczący komisji. Raport komisja złoży nie przewodniczącemu komisji, lecz ministrowi ON - podkreślał poseł PO. Jak mówił, prawo lotnicze mówi, że członkowie komisji muszą być specjalistami różnych dziedzin, tymczasem - według niego - w skład podkomisji powołano osoby niemające nic wspólnego z techniką lotniczą, jak muzykolog czy pracownik biura poselskiego ministra Macierewicza.
Nikt z podkomisji nie był na miejscu katastrofy, niemal nikt dotąd nie badał jakiejkolwiek katastrofy lotniczej. Decyzja o powołaniu podkomisji jest dotknięta wadą prawną, więc ustalenia nie będą wiążące. Podkomisja jest też obarczona grzechem pierworodnym stronniczości, bo minister Macierewicz na uroczystości powołania podkomisji już powiedział, co się wydarzyło, i zanegował dotychczasowe prace komisji. Ci ludzie - nawet gdyby doszli do takich ustaleń jak poprzednia komisja - nie mogą tak zrobić - wyliczał Mroczek. Odnosząc się do niedawnych wypowiedzi Macierewicza, że "po Smoleńsku możemy powiedzieć, że byliśmy też pierwszą wielką ofiarą terroryzmu", oświadczył: albo chcemy wznawiać postępowanie i badanie, i dojść do prawdy, albo minister już wie. Albo pan wie, albo chce pan badać i powołuje podkomisję. To co pan robi jest jedną wielką nieodpowiedzialnością. Tak nie może czynić minister obrony narodowej, to po prostu niepojęte. Brak słów.
(mn)