Polskie Linie Lotnicze LOT liczą straty po awaryjnym lądowaniu Boeinga 767 na warszawskim Okęciu. Na razie nie podają liczb, ale uszkodzony samolot i kilkadziesiąt odwołanych lotów oznacza kilka milionów złotych mniej. A LOT i tak jest w fatalnej kondycji finansowej. Linie liczą jednak, że uda im się także zyskać na wczorajszym wydarzeniu.

REKLAMA

Od początku roku LOT stracił na lataniu 52 miliony złotych. Do tego liczba pasażerów systematycznie spada. W tym sezonie na długich trasach aż o 5 procent. Do tego firma dużo traci na drogim paliwie i na opóźnieniach w dostawie dreamlinerów, czyli nowych maszyn, które będą latały głównie przez Ocean.

Co więcej, związki zawodowe co chwilę dostarczają nowych zmartwień. Bez przerwy grożą strajkami, chcą podwyżek, wstrzymania zwolnień, krótszej pracy i wstrzymania prywatyzacji. Polegli na tym wszyscy poprzedni prezesi.

Paradoksalnie jednak LOT liczy, że wczorajsze wydarzenie przyniesie zyski. Proszę tego nie traktować jak taniej propagandy, ale ludzie chyba w tym momencie zobaczyli, co znaczy latać klasyczną, dobrze zorganizowaną linią lotniczą, bo od tego zależy ich życie - twierdzi rzecznik lotu Leszek Chorzewski.

Władze linii chcą przy tym maksymalnie wykorzystać pilotów Tadeusza Wronę i Jerzego Schwartza - mają teraz zostać twarzami linii.