"Widzę dużo pozytywów" - powiedział Robert Lewandowski po zremisowanym 1:1 meczu z Czechami w Warszawie w eliminacjach Euro 2024. Polscy piłkarze stracili szanse awansu z grupy, ale będą walczyć o udział w turnieju w Niemczech w przyszłorocznych barażach.

REKLAMA

Widać było dobrą grę z naszej strony. Utrzymywaliśmy się przy piłce, ale w polu karnym brakowało ostatniego podania, wrzutki, strzału z dystansu. Czesi bardzo dobrze blokowali próby naszych strzałów. Ciężko było znaleźć przestrzeń, ale przejście z fazy defensywnej do ofensywnej pod pole karne wyglądało nieźle. Oczywiście remis to dzisiaj za mało - ocenił napastnik Barcelony w rozmowie z TVP Sport.

Widzę dużo pozytywów, ale oczywiście jesteśmy rozczarowani, jeśli chodzi o całe eliminacje. Dzisiaj była próba ratowania tego, co w tych eliminacjach od początku nie funkcjonowało. Ciężko niektóre mecze wyglądały, ale w dzisiejszym meczu widać było jakiś progres - zauważył.

Lewandowski podkreślił, że teraz drużyna musi skoncentrować się na marcowych barażach, a sam jest optymistą.

W tej chwili musimy się skupić na barażach. Mecze u siebie, przy dobrym losowaniu i szczęściu, to wszystko pomoże nam awansować do przyszłorocznych mistrzostw Europy - dodał.

Czy Lewandowski zagra w poniedziałek w towarzyskim meczu z Łotwą w Warszawie?

Tak, od początku taki był plan. Nawet tematu nie było (że może być inaczej), ani pytań z mojej czy z trenera strony. Nawet nie rozmawialiśmy na ten temat - zakończył Lewandowski, który rozegrał w piątek 145. mecz w reprezentacji.

Piotrowski: Każdy czeka na swoją szansę

Jakub Piotrowski dość niespodziewanie pojawił się w podstawowym składzie reprezentacji Polski na mecz eliminacji mistrzostw Europy z Czechami i zdobył jedynego gola dla biało-czerwonych. Każdy czeka na swoją szansę - przyznał pomocnik bułgarskiego Łudogorca Razgrad.

26-latek zadebiutował w drużynie narodowej już za kadencji selekcjonera Michała Probierza w październikowym spotkaniu w Thorshavn z Wyspami Owczymi (2:0). Wtedy wszedł na końcowe minuty, a w piątek pojawił się w podstawowym składzie.

W pomeczowej wypowiedzi dla Polsatu Sport tłumaczył: "Wiadomo, że Piotrek (Zieliński - przyp. red.) wypadł przez chorobę i musiałem go zastąpić, ale zawsze każdy zawodnik czeka na swoją szansę. Miałem grać jako taka "dziesiątka" wraz z Karolem Świderskim, razem mieliśmy być wokół Roberta Lewandowskiego i staraliśmy się to robić".

Nieco inaczej uzasadnił jego wystawienie trener. Potrzebowaliśmy agresywnego Kuby, stąd taka decyzja, pokazał się z dobrej strony, grał z dużym zaangażowaniem - wyjaśnił.

Były zawodnik m.in. Pogoni Szczecin, belgijskiego KRC Genk czy niemieckiej Fortuny Duesseldorf ocenił, że w pierwszej połowie Polacy dominowali i nie pozwolili Czechom rozwinąć skrzydeł.

Uważam, że z dużym zaangażowaniem wysokim pressingiem podchodziliśmy pod Czechów i oni grali tylko długą piłkę. My ją zbieraliśmy i mieliśmy dobre rozegranie od tyłu. Może zabrakło tylko więcej lepszych prostopadłych podań i tzw. ostatniego podania w polu karnym - analizował.

Po jego golu - pierwszym w narodowych barwach - z 38. minuty Biało-Czerwoni prowadzili do przerwy 1:0, ale krótko po rozpoczęciu drugiej połowy chwila nieuwagi po rzucie wolnym kosztowała ich stratę bramki po uderzeniu kapitana rywali Tomasa Soucka.

Na początku drugiej połowy trochę zabrakło nam utrzymania się przy piłce, ale też sytuacji podbramkowych. Pod koniec znowu wróciliśmy do właściwego rytmu i uważam, że mogliśmy lepiej wykorzystać miejsce przy "szesnastce" Czechów - dodał.