Sekretarz stanu USA, Antony Blinken, odbył serię spotkań z liderami państw arabskich i Turcji. Rozmowy miały na celu zapobiec eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie poza terytorium Strefy Gazy. "Każde państwo, które nie będzie jednoznacznie zaangażowane po stronie Izraela, ma szansę na odegranie roli mediatora" - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 Marcin Krzyżanowski, orientalista, specjalista od Bliskiego Wschodu z Warsaw Institute i były dyplomata.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Wizytacja Blinkena na Bliskim Wschodzie rozpoczęła się 4 stycznia i do tej pory sekretarz stanu odwiedził nie tylko Izrael, ale też Zachodni Brzeg Jordanu, gdzie znajduje się siedziba władz Autonomii Palestyńskiej. Poza tym był także w Jordanii, Katarze, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Egipcie, Grecji i Turcji. Częstotliwość tych wizyt oraz ich bardzo rozbudowany program, obejmujący praktycznie wszystkie państwa regionu sąsiadujące z Izraelem, świadczy z jednej strony o niezwykłej aktywności dyplomacji amerykańskiej, a z drugiej strony również o tym, że do tej pory większość wysiłków w stronę rozejmu spełzło na niczym - mówi ekspert.
W południowym Libanie izraelska armia zabiła wysokiego rangą dowódcę Hezbollahu, Wissama Hassana Tawila. W ciągu ostatnich 3 miesięcy 2023 roku z rąk Izraela zginęło 19 członków organizacji i 130 bojowników. Pojawiają się obawy, że działania Izraela na granicy z Libanem mogą doprowadzić do eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie. Jeśli Izrael, chcąc bronić się przed rakietami Hezbollahu, wkroczyłby na terytorium południowego Libanu, oznaczałoby to bardzo poważne przekroczenie dotychczasowych granic konfliktu i zejście na kolejny poziom eskalacji - mówi Marcin Krzyżanowski.
Podczas swojej wizyty w Stambule Antony Blinken spotkał się z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem oraz szefem tureckiej dyplomacji Hakanem Fidanem. Chociaż rozmowy dotyczyły w głównej mierze konfliktu w Strefie Gazy, wpływy Turcji na Bliskim Wschodzie są stosunkowo słabe. Ekspert podkreśla jednak, że może ona odegrać rolę mediatora. Turcja jako kraj muzułmański, jako kraj regionalny, mający dobre kontakty z Hamasem i z Katarem oraz relacje z Iranem, może stać się może stać się dobrym mediatorem, aczkolwiek na chwilę obecną jest to zdecydowanie odrzucane przez stronę izraelską - mówi Marcin Krzyżanowski.
Z przedłużającego się konfliktu w Strefie Gazy czerpie m.in. Iran, który stosunkowo niewielkim kosztem może działać na szkodę swojemu największemu wrogowi w regionie, czyli Izraelowi. Drugim zwycięzcą jest Hamas, który mimo strat w ludziach pokazuje, że z armią Izraela można skutecznie walczyć, co wzmacnia morale sojuszników organizacji. Osobistym i personalnym beneficjentem tego konfliktu jest również premier Izraela. W trakcie wojny konieczne jest zjednoczenie sił wokół ośrodka decyzyjnego. Sprawia to, że na dalszy plan odeszła kwestia jego problemów z prawem oraz kwestia reformy sądownictwa. Chociaż nawet w czasie trwania wojny i podczas trwającej obecnie wizyty Blinkena w wielu miastach Izraela trwają protesty przeciwko polityce premiera i przeciwko jego obecności w izraelskiej polityce - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 Marcin Krzyżanowski, orientalista, specjalista od Bliskiego Wschodu z Warsaw Institute i były dyplomata.
Opracowanie: Wiktoria Krzyżak