Zastosowanie bardziej obcisłych kombinezonów spowoduje, że różnice między skokami oddanymi w warunkach dobrych i warunkach niekorzystnych będą jeszcze większe, niż do tej pory - mówi trener polskich skoczków Łukasz Kruczek. Ruszyła kolejna edycja Pucharu Świata w skokach narciarskich. Na początek zawodnicy startują na skoczniach skandynawskich.
Marcin Buczek: Priorytety na ten rok? Puchar Świata, Turniej Czterech Skoczni, a może Mistrzostwa Świata?
Łukasz Kruczek: Przede wszystkim mamy imprezę główną. W zeszłym roku nie było czegoś takiego. W tym roku nas priorytetem są Mistrzostwa Świata w Predazzo. Wiadomo jednak, że jeśli nie jest się znaczącym w Pucharze Świata trudno liczyć na niespodziankę w Mistrzostwach Świata. Puchar jest pewnego rodzaju wyznacznikiem ustawienia, jak będą wyglądały Mistrzostwa.
Jako trener pan jest spokojny? Wszystko zrobiliście co trzeba?
Zrobiliśmy wszystko co mieliśmy zaplanowane i w tym momencie już tego w żaden sposób nie zmienimy. O to jesteśmy spokojni, zawodnicy są przygotowani do startu, teraz wszystko na tym ostatnim etapie rozgrywa się głównie w nich samych i oni, myślę, że są bardzo bojowo nastawieni do sezonu i czekają na niego.
Te dwie skocznie, na których wszystko się zacznie, która z nich lepiej leży naszym zawodnikom?
Generalnie mają bardzo dobre wspomnienia z Lillehammer. To nie są skocznie, na których kiedyś byłyby jakieś wielkie perturbacje. Owszem można powiedzieć, że w zeszłym roku Kamil Stoch na skoczni sużej nie wszedł do konkursu, zdarzyło się, ale dzień wcześniej na skoczni małej był na podium na skoczni normalnej. Tam w zeszłym roku Maciek Kot, pierwszy raz w życiu zdobył punkty pucharowe, Piotrek Żyła skoczył w okolice dziesiątki, na skoczni dużej był w dziesiątce. Te skocznie są generalnie dobre i myślę, że bardzo dobrym pomysłem jest rozpoczęcie właśnie w Lillehammer, aniżeli rzucanie wszystkiego od razu na skocznię w Kussamo, która sama w sobie jest fajna natomiast warunki jakie tam panują często wypaczają te pierwsze konkursy.
W tym roku znowu jest obawa, że będzie wiało?
To nawet nie to, że będzie wiało, bo wiać będzie na pewno, bo ileś konkursów jest przeprowadzana w warunkach wietrznych i na to nie mamy wpływu, taka jest pogoda. Natomiast zastosowanie tych bardziej obcisłych kombinezonów spowoduje, że te różnice między skokami oddanymi w warunkach dobrych i warunkach niekorzystnych będą jeszcze mniejsze, niż do tej pory.
Te nowe kombinezony, o których wszyscy mówią, mogą być problemem?
One były problemem latem. U części zawodników, paradoksalnie u tych najlepszych, stwarzały największy problem i to nie tylko u nas, ale także u zawodników w innych ekipach. Natomiast myślę, że kilka miesięcy letnich było czasem na dostosowanie się do tych kombinezonów. Kto nie zdążył, że tak powiem latem, to teraz nie zdąży, będzie musiał poczekać jakiś czas, żeby to na spokojnie wszystko przeskakać.
Na czym polega różnica? Inaczej się leci?
Lotność zawodnika jest drastycznie zmieniona i trzeba szukać powietrza. Dawniej ten kombinezon dawał jakby przewagę, że leciało się bardziej na kombinezonie, teraz ta ciężkość lotu jest oparta na nartach.
To ten nowy jest większy?
Nie zdecydowanie mniejszy. W minionym sezonie kombinezon mógł być o 8 cm większy, jak obwody ciała, w tym sezonie jest to 2 cm, czyli można przyznać, że kombinezon generalnie jest opięty na ciele.