Cztery godziny trwały badania tomografem komputerowym ekshumowanych ciał: Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Badanie przeprowadzono w krakowskim Zakładzie Medycyny Sądowej. Prokuratura wojskowa zarządziła je, bo istnieje prawdopodobieństwo, że ciała tragicznie zmarłych w katastrofie smoleńskiej osób zostały podmienione.
Mecenasem Stefan Hambura, pełnomocnik rodziny Walentynowiczów podkreśla, że na dzień dzisiejszy jest za wcześnie, żeby stwierdzić, czy ciała zostały podmienione. Teraz ekshumowane ciała trafią do Wrocławia, gdzie zostanie przeprowadzona sekcja zwłok.
Pierwotnie szczątki miały trafić do Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy. Jednak z powodu awarii sprzętu badania odbyły się w Krakowie. Mec. Hambura powiedział, że awaria tomografu w Bydgoszczy była dużym szokiem dla rodziny. Te standardy, które nam obiecano, były dalekie od tych, których można by sobie życzyć. Stąd m.in. nasz wniosek o badania w Szwajcarii. Jest to bardzo przygnębiające dla rodziny, która życzyłaby sobie większej transparentności i przejrzystości ze strony prokuratury - dodał. Jeżeli po dwóch i pół roku od katastrofy dochodzimy do wniosku, że ciała mogą nie znajdować się w tych grobach, w których powinny, to nie jest to zgodne ze standardami europejskimi - powiedział.
Do Krakowa przyjechali także syn Anny Walentynowicz Janusz i wnuk Piotr. Przede wszystkim chciałbym ustalić, w którym z grobów leżała moja mama i chciałbym ją pochować tam, gdzie powinna być pochowana, czyli u boku swojego męża na Srebrzysku - powiedział Janusz Walentynowicz.
W śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej wojskowa prokuratura dokonała ekshumacji trzech ofiar tragedii - Zbigniewa Wassermanna, Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki.
Szef wojskowej prokuratury okręgowej Ireneusz Szeląg zapowiedział kolejne ekshumacje. Dodał, że wątpliwości dotyczą jeszcze dwóch par ciał ofiar katastrofy.