"To tragiczna pomyłka, która była do przewidzenia" - mówi o zamianie ciał ofiar katastrofy smoleńskiej mecenas Bartosz Kownacki. Dodaje, że odpowiedzialność za tę sytuację ponosi przede wszystkim prokuratura i Ministerstwo Spraw Zagranicznych. "Przez 2 lata rodziny chciały wierzyć, że wszystko jest w porządku. Dziś okazuje się, że upewnianie ich w tym przekonaniu było kłamstwem" - podkreśla.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Mecenas podkreśla jednak, że dużo poważniejsze konsekwencje powinni ponieść politycy: Ewa Kopacz i Donald Tusk. Sugeruje wręcz, że powinni zrezygnować ze stanowisk, bo na słowo "przepraszam" z ich strony jest już za późno - był na to czas 2 lata temu. Jeżeli ktoś zdecydował się brnąć w tego rodzaju rozwiązania i okazało się, że nie miał racji, to niestety już powinna mieć miejsce odpowiedzialność polityczna - podkreśla Kownacki. Dodaje, że przy identyfikacji ciał wygrał PR i chęć pokazania, że polskie państwo zdaje egzamin.
Jeżeli mamy informację, że pomylono ciała, jeżeli wiemy, że w przypadku trzech wcześniej ekshumowanych ofiar dokumentacja medyczna jest całkowicie rozbieżna, to mamy do czynienia z prawdopodobieństwem fałszowania dokumentacji - mówi Kownacki. Choćby z tego powodu w normalnym kraju prokurator wszczyna postępowanie karne, przesłuchuje tych, którzy dokonywali sekcji, a żeby zbadać cały materiał dowodowy, musi dokonać ekshumacji wszystkich ofiar - dodaje.
Adwokat zwraca też uwagę na to, że najnowsze ustalenia śledczych wywołują u rodzin ofiar ogromną traumę. Rodziny zastanawiają się, czy pochowały swoich bliskich i co mogą w tej sytuacji zrobić. Przez 2 lata chciały wierzyć, że wszystko jest w porządku. Dziś okazuje się, że upewnianie ich w tym przekonaniu było kłamstwem. Każda z rodzin na swój sposób to przeżywa i zastanawia się, co dalej zrobić, czy składać wniosek o ekshumację, czy może poczekać na decyzję prokuratury - podsumowuje.