"To był bardzo trudny okres. Jakikolwiek komentarz nie odda tego, co czuję, przez co przeszliśmy. W słowniku polskim brakuje na to wszystko słów". Tak najbliżsi Anny Walentynowicz komentują informację Naczelnej Prokuratury Wojskowej, że doszło do zamiany ciał dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej.

REKLAMA

Naczelna Prokuratura Wojskowa potwierdziła, że z przeprowadzonych badań genetycznych wynika jednoznacznie, że ekshumowane w zeszłym tygodniu ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej "zostały ze sobą wzajemnie zamienione".

Ta informacja przyniosła z jednej strony ulgę i świadomość, że będę mógł wreszcie wykonać ostatnią wolę mojej mamy. A z drugiej pojawiła się złość - podkreśla Janusz Walentynowicz, syn legendarnej działaczki Solidarności. Z resztą złość cały czas mi towarzyszyła, że trzeba coś takiego robić. Tego wszystkiego można by unikać, gdyby odpowiednie służby państwowe działały tak, jak zadziałać powinny, czyli zgodnie z przepisami prawa. Gdyby trumny zostały ponownie otwarte i sekcje zostały przeprowadzone tuż po powrocie, po stronie polskiej uniknęlibyśmy tej gehenny, przez którą wszyscy przechodziliśmy - zaznacza.

Zdaniem Piotra Walentynowicza, wnuka pani Anny podmiany ciał najprawdopodobniej dokonano na terenie Rosji. Kwestia odpowiedzialności nie skupia się jedynie po stronie rosyjskiej. Należy szukać jej również po polskiej stronie, ludzi, którzy nie dopełnili swoich obowiązków.

"Winnych wskazać łatwo. To m.in. premier Tusk i marszałek Kopacz"

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Piotr Walentynowicz: Odpowiedzialności należy szukać po polskiej stronie
Tego wszystkiego można by unikać, gdyby odpowiednie służby państwowe działały tak, jak zadziałać powinny, czyli zgodnie z przepisami prawa
Janusz Walentynowicz
Myślę, że łatwo skazać winnych, tylko nie ma chęci - podkreśla. To nie było tak, że wszystko się działo swoim biegiem. Byli ludzie odpowiedzialni za poszczególne etapy, czynności. Winnych wskazać jest łatwo. Pytanie tylko, czy komukolwiek będzie zależało na tym i czy podjęte zostaną takie działania.

Jak zaznacza, za wszelkie nieprawidłowości, które się wydarzyły, odpowiedzialnością obarcza premiera Donalda Tuska. To on na pierwszym spotkaniu z rodzinami stwierdził, że to on za wszystko będzie odpowiadał, to on jest szefem rządu. To on będzie rozliczany za wszelkie błędy, niepowodzenia. To są słowa pana premiera, które zostały zaprotokołowane

Odpowiedzialna jest także Ewa Kopacz - dodaje. Ona składała przez bardzo długi czas nieprawdziwe deklaracje. Dowodem na to jest to, co się dzisiaj wydarzyło - ciała zostały podmienione. Pani Kopacz temu zdecydowanie zaprzeczała. Niektóre rodziny nie miały pewności i się dopytywały. Pani Kopacz zdecydowanie twierdziła, że nie ma mowy pomyłkach.

Piotr Walentynowicz jest zbulwersowany, że Ewa Kopacz wciągnęła w sprawę kapłana. Dla mnie jest to absurdem, bo nie ma żadnej pewności, że kapłan znał wszystkich osobiście. Poza tym na jakiej podstawie kapłan ma być gwarantem działania prokuratury? To jest absurd. To jest komedia, na którą obecna pani marszałek pozwalała sobie przez długie miesiące.

Zadośćuczynieniem za zaistniałą sytuację będzie - jak podkreśla - to jeśli ci ludzie poniosą konsekwencje swoich czynów, czyli swojej niekompetencji. To będzie dowód na to, że żyjemy w państwie prawa. Najlepiej, by ponieśli konsekwencje finansowe. Niech oni, z własnych portfeli, zapłacą za te ekshumacje. Jest dużo rzeczy, na które brakuje pieniędzy - przedszkoli, szkól. Nie odpuścimy, aż znajdziemy winnych.

Pogrzeb Anny Walentynowicz w piątek

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Janusz Walentynowicz: Tego wszystkiego można było unikać

Pogrzeb Anny Walentynowicz, jak zaznacza jej syn Janusz, planowany jest na piątek 28 września, w godzinach między 12 a 15. Planujemy, co nie znaczy, że się uda.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

W ubiegłym tygodniu - w poniedziałek i wtorek - prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich była - jak potwierdzili jej bliscy - Anna Walentynowicz; drugą - według informacji medialnych, gdyż bliscy i prokuratura nie ujawnili personaliów - Teresa Walewska-Przyjałkowska.