Po raz kolejny w odstępie kilku dni na złym torze znalazł się pociąg - tym razem osobowy. Do zdarzenia doszło na stacji Opole Zachodnie. Nikomu nic się nie stało, bo maszynista w porę zorientował się w sytuacji.
Pociąg jechał z Opola do Brzegu. Maszynista składu bardzo szybko zorientował się, że skierowano go na zły tor, i zatrzymał pociąg. Dzięki temu nikomu z pasażerów nic się nie stało.
Maszynista zatrzymał pociąg o godz. 15:00. Szybko się zorientował, że doszło do błędu i zatrzymał lokomotywę 20 metrów za semaforem. Jak dowiedział się reporter RMF FM Marcin Buczek, całe szczęście, że stało się to na mało uczęszczanej trasie, a z naprzeciwka nie jechał żaden inny skład. Jedyny niekorzystny efekt - to osiem opóźnionych pociągów. Około godziny 20:00 pociągi w Opolu kursowały już zgodnie z rozkładem jazdy.
Kolejarze nazywają takie zdarzenie "wypadkiem bez następstw", bo choć tym razem nic się nie stało, zagrożenie jednak istniało.
Na razie nie wiadomo, kto popełnił błąd. Na miejscu działa komisja, która ma wyjaśnić, jak doszło do pomyłki. Sprawdzane są dokumenty, procedury, działania urządzeń.
To kolejna taka sytuacja w ostatnich dniach. 18 kwietnia rano maszynista PKP Cargo zablokował ruch na linii kolejowej między Piotrkowem Trybunalskim a stacją Baby w Łódzkiem. Odmówił wjechania na jeden z rozjazdów z powodu sprzecznych wskazań semaforów. Jeden z nich miał wskazywać, że droga jest wolna, a drugi, że "droga jest wolna ze zmniejszoną szybkością". Maszynista zatrzymał pociąg, odmówił dalszej jazdy i zażądał przybycia komisji, która miała sprawdzić wskazania sygnalizacji. Na trasie utknęło ok. 10 pociągów.
PKP Cargo w wydanym oświadczeniu podały, że maszynista postąpił prawidłowo i że komisja kolejowa potwierdziła nieprawidłowości wskazań semaforów. Przewoźnik poinformował także, że prezes PKP Cargo podziękował maszyniście Edwardowi Pryczkowi za odpowiedzialną postawę.
Ponad 100 awarii urządzeń sterowania ruchem zgłosili od lipca ubiegłego roku maszyniści w swoim związku zawodowym. Najczęściej alarmują, że semafory wyświetlają błędne sygnały. Zarządca torów, Polskie Linie Kolejowe, za każdym razem odpowiada tak samo: "To niemożliwe". Koleje nie stwierdzają awarii, bo - przede wszystkim - nie jest to w ich interesie. Po drugie maszynista nie jest w stanie udowodnić błędnych wskazań semaforów, bo w lokomotywach nie ma kamer wideo. Za każdym razem więc PLK odpowiada, że specjalnie powołana komisja nie stwierdziła błędnie wyświetlanych sygnałów. Dlatego pisma kończą się zazwyczaj frazą: "Wystąpienie opisanej przez maszynistę sytuacji jest niemożliwe".