Do Polski wrócili już wszyscy klienci biura podróży Sky Club, czyli w sumie ponad 4,8 tys. osób. Wszyscy poszkodowani przez biuro mają jeszcze ponad rok, by złożyć wnioski o zwrot pieniędzy. Urząd marszałkowski apeluje jednak by z tym nie zwlekać, bo wypłata odszkodowań będzie możliwa dopiero wówczas, gdy wszyscy turyści złożą odpowiednie dokumenty.
We wtorek w Warszawie wylądowała ostatnia grupa klientów upadłego biura podróży Sky Club - dziesięć osób z Cypru. Powroty turystów były opłacane z gwarancji ubezpieczeniowej biura, która miała wartość 25 mln złotych. Zgodnie z danymi przedstawionymi przez mazowiecki urząd marszałkowski, koszty sprowadzenia klientów Sky Club wyniosły ponad 4 mln złotych.
Zwrot pieniędzy klientom biura będzie możliwy dopiero, gdy wszyscy poszkodowani złożą dokumenty. Teoretycznie jest na to jeszcze ponad rok, ale Izabela Stelmańska z Urzędu Marszałkowskiego apeluje, by turyści zgłaszali się jak najszybciej. Przy mobilizacji nas wszystkich, udałoby się zamknąć okres składania roszczeń trochę wcześniej - podkreśla.
Do tej pory do urzędu marszałkowskiego wpłynęło prawie 3 tysiące 600 wniosków o odszkodowanie. W sierpniu na stronie internetowej urzędu klienci będą mogli sprawdzić po numerze rezerwacji, czy w przesłanych do nich dokumentach niczego nie brakuje.
Wiadomo już, że z gwarancji Sky Clubu zostanie do podziału ok. 20 mln złotych. Roszczenia klientów wynoszą zaś 30 mln złotych. Zarząd Sky Clubu przekonuje, że 8 milionów uda się ściągnąć jeszcze od wierzycieli. Wciąż brakuje jednak szczegółów, kiedy i na jakiej zasadzie te pieniądze miałyby trafić do klientów.
Tymczasem biuro podróży Sky Club zorganizowało we wtorek konferencję prasową, na której wynajęta prawniczka przekonywała, że zarząd firmy zrobił co mógł, by zadbać o interesy klientów. Przekonywano, że biuro nie ogłosiło bankructwa, tylko złożyło wniosek o upadłość, zaś klienci mieli kłopoty przez brak procedur.
Na konferencji można było usłyszeć, że tysiące osób musiały przerwać wakacje z winy hotelarzy, służb konsularnych i urzędu marszałkowskiego, który za bardzo pospieszył się ze sprowadzeniem turystów. Wielu turystów miało zupełnie niepotrzebnie skrócone pobyty zagraniczne, albowiem hotele mieli opłacone. Dotyczy to około tysiąca osób - przekonywała prawniczka Jolanta Turczynowicz - Kiryłło.
Nie mieliśmy takiej informacji ze Sky Clubu. Jeżeli biuro uważa, ze przedwcześnie sprowadzaliśmy tych ludzi z hoteli, to dlaczego wcześniej nie zareagował? - odpowiada Izabela Stelmańska z urzędu marszałkowskiego.
Sky Club, który organizował wycieczki pod marką własną oraz Triady, złożył wniosek o upadłość 4 lipca. Kilka dni później marszałek woj. mazowieckiego Adam Struzik skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Sky Club. Według marszałka przedstawiciele firmy mieli przyjmować od klientów pieniądze, choć znali sytuację finansową spółki i wiedzieli, że nie będą w stanie wywiązać się z zaciągniętych zobowiązań.