Pier Giorgio był młodzieńcem, który rozumiał, co znaczy mieć serce miłosierne, wrażliwe na najbardziej potrzebujących - podkreślał papież Franciszek w Orędziu na Światowe Dni Młodzieży w Polsce.
Postać Pier Giorgia Frassatiego nie we wszystkim - i nie dla każdego - będzie pociągająca i zrozumiała. I nie chodzi tu o ową nieszczęsną fajkę, którą koniecznie trzeba wyretuszować (przynajmniej z oficjalnych zdjęć), i nie o to, że potrafił w razie potrzeby (albo w obronie honoru) użyć pięści. Nie każdy - myślę - "strawi" jego bezgraniczną uległość wobec matki i ojca - właściwie życie "pod nich", aż po rezygnację z miłości życia. Ale... Pier Giorgio fascynuje przede wszystkim tym, jak szybko w życiu wiary odkrył to, co istotne. bp Grzegorz Ryś, ze wstępu do książki Człowiek ośmiu Błogosławieństw
Pier Giorgio Frassati urodził się w Turynie, 6 kwietnia 1901 roku. Jego rodzice byli bardzo religijni. On sam był bardzo uzdolniony i obdarzony cechami lidera, choć całe swe życie pragnął przeżyć jako służbę dla innych. Studiował na politechnice górnictwo.
Pier Giorgio był młodzieńcem pełnym życia i ambitnych planów. Bardzo solidnie podchodził do nauki i swoich codziennych obowiązków. Nie miał jednak nic z kujona zamkniętego na kontakty z rówieśnikami. Wprost przeciwnie, lubił uprawiać sport, zwłaszcza alpinizm, pływał, jeździł na nartach i konno. Organizował dla swoich przyjaciół górskie wspinaczki w Alpy, które widział na horyzoncie ze swojego domu w Turynie. Był głęboko wierzącym katolikiem, miał odwagę, by zapraszać swoich przyjaciół do udziału w nabożeństwach kościelnych, procesjach i adoracjach.
Podczas studiów zaangażował się mocno w życie Kościoła. W 1918 roku stał się członkiem Akcji Katolickiej. Należał też do jezuickiej Sodalicji Mariańskiej. Angażował się charytatywnie w Konferencji św. Wincentego a Paulo w swoim mieście. W maju 1922 roku wstąpił do świeckiej gałęzi Zakonu św. Dominika.
W 1924 roku założył z grupą przyjaciół nieformalne "Stowarzyszenie ciemnych typów", do którego mogli należeć studenci pragnący pogłębiać swoją wiarę i ducha modlitwy. Specjalne skupienia dla tej grupy organizował w górach. Jego metodą apostołowania inspirował się młody duszpasterz akademicki w Krakowie, ks. Karol Wojtyła.
Ojciec Pier Giorgia w latach dwudziestych XX wieku był ambasadorem w Berlinie. To właśnie wtedy młody turyńczyk miał okazję zaprzyjaźnić się z niemieckimi katolikami. W Berlinie poznał m.in. jezuitę Karla Rahnera, jednego z najwybitniejszych teologów ubiegłego wieku.
Istnieje też polski wątek w życiorysie błogosławionego. Jego siostra Luciana w 1925 roku wyszła za mąż za polskiego dyplomatę - Jana Gawrońskiego. To ona napisała o swoim bracie książki, w tym i tę. W 1922 roku Frassati zwiedził kopalnie w Katowicach, zatrzymał się też na krótko we Wrocławiu.
Ambitne plany Pier Giorgia pod sam koniec studiów przerwała nagła choroba. Po zdaniu ostatniego egzaminu, mając 24 lata Pier Giorgio Frassati pomagając biednym - czym zajmował się od wczesnej młodości - zaraził się na chorobę Heinemedina. Umarł 4 lipca 1925 roku.
Beatyfikacji Pier Giorgia Frassatiego dokonał Jan Paweł II 20 maja 1990 roku wskazując go jako patrona młodzieży i studentów. Jest także opiekunem tych wszystkich, którzy kochają góry.