"Jak się dzieje coś dobrego, to wtedy narasta napięcie. Rzeczywiście chyba są to pierwsze ŚDM, kiedy będziemy musieli się zmierzyć z problemem nie tylko terroryzmu, ale też naszym problemem mentalnym" - mówi w rozmowie z Mariuszem Piekarskim metropolita warszawski, kardynał Kazimierz Nycz. Jak dodaje, ostatnie wydarzenia we Francji, czy w Niemczech, pokazują, że musimy być czujni, ale nie możemy ulegać panice. "Nasz strach będzie ich zwycięstwem" - podkreśla kardynał Nycz.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Mariusz Piekarski: Tysiące osób czekają na spotkanie z papieżem. Coraz więcej osób dociera do Polski, ale też docierają do nas coraz gorsze informacje o atmosferze w Europie. Strach, terror, kolejne ofiary. Nigdy do tej pory Światowe Dni Młodzieży nie odbywały się w tak niesprzyjających okolicznościach. Liczy ksiądz kardynał, że wizyta papieża ma szansę przełamać ten nasz lęk?
Kardynał Kazimierz Nycz: Najpierw powiedziałbym nieco kolokwialnie, że tam, gdzie dzieje się wielkie dobro, tam diabeł działa w sposób szczególny. Myślę, że te słowa można odnieść do tego, co się dzieje. Z jednej strony przez ostatnich pięć dni, kilkanaście tysięcy zagranicznej młodzieży, kilkanaście tysięcy naszej, koncert, msza święta przy Świątyni Opatrzności, ludzie z entuzjazmem zmierzają do Krakowa, jadą na ŚDM, a z drugiej strony w mediach mamy wiadomości, które są wiadomościami przykrymi. I w tym znaczeniu jak się dzieje coś dobrego, to wtedy narasta to napięcie i rzeczywiście chyba są to pierwsze ŚDM, kiedy będziemy musieli się zmierzyć z tym problemem. To jest problem nie tylko terrorystyczny, czy taki który dzieje się na ulicach Niemiec, czy Francji, ale to jest także nasz problem mentalny. Wydaję mi się, że...
... przełamać strach?
Tak, przełamać strach, bo jeżeli nawet przyjmiemy, że założeniem tych ludzi jest przyjść tutaj do nas i zrobić nam przykrość - w jakimś sensie nas zastraszyć - to nasza uległość, nasz strach, będzie ich zwycięstwem.
To jak odpowiedzieć? Jak nie przejmować się? Nie można.
Nie, to byłoby nieodpowiedzialne. Z jednej strony każdy pojedynczy człowiek musi być ostrożny wszędzie. I na ŚDM również. Obserwować i widzieć wszystko. Przecież mamy dobre służby. One muszą czuwać, aby nie wydarzyły się takie wypadki, jak ten w Nicei, kiedy wielki samochód wjedzie w tłum.
Jak mentalnie się przygotować? Jak sobie z tym poradzić? Jak odpowiedzieć na pytanie jak się cieszyć, być w grupie, kiedy towarzyszy nam strach.
Jeżeli chodzi o mentalną postawę, to w tej chwili powiem górnolotnie, ale prawdziwie. Jest potrzebna nadzieja i to, nadzieja nie tylko ludzka, ale nadzieja, którą daje Bóg i to spotkanie całe Kościoła, które przeżywamy. Myślę, że tutaj apelowałbym o to, żebyśmy uwierzyli i zawierzyli, że jesteśmy mocni przy Chrystusie, jesteśmy mocni na tych ŚDM i jesteśmy mocni przy papieżu Franciszku, który tyle wspaniałych, pozytywnych, pięknych rzeczy mówi i będzie mówił do młodzieży.
A spodziewa się ksiądz kardynał, że ta sprawa uchodźców, tych niesprawiedliwości, różnic kulturowych to może być to, na co nacisk położy Papież Franciszek?
Myślę, że generalnie rzecz biorąc pewnie tak będzie. Nie wiem tego na pewno. Kontekst przemówień papieskich, kontekst spotkań, jednak pozytywnym wymiarem Światowych Dni Młodzieży zawsze będzie głoszenie Słowa Bożego, budowanie Kościoła, budowanie tej nadziei, o której powiedziałem.
Ale zawsze są jakieś akcenty.
Nie da się tego zrobić bez kontekstu. Ponieważ kontekst światowy jest taki jaki jest, a kontekst dotyczący Europy jest, chciałoby się powiedzieć, że chyba jeszcze trudniejszy niż światowy, więc moim zdaniem - tak jak dobry malarz, który maluje rzeczywistość - papież nie wymaże tego tła, tylko będzie się w tym tle obracał. Ale będzie się obracał ze swoim słowem, ze słowem Boga, które będzie nam wskazywało co zrobić, żeby z jednej strony takich rzeczy nie było, a z drugiej strony - ponieważ zło zawsze jest i będzie - co zrobić, żeby człowiek mocny wiarą potrafił to zło pokonywać na co dzień.
A czy słowa papieża, to przesłanie, mogą być gorzkie dla nas, Polaków, jeśli papież przypomni nam o tolerancji, równości, wyciąganiu ręki do innych. Czy to może być gorzka lekcja?
Nie wiem. Lekarstwa są czasem takie, że pomagają bardzo skutecznie, ale są nieprzyjemne w użyciu i są gorzkie. Więc jeśli pan użył tej analogii to, rzeczywiście jeżeli papież coś nam powie, powie o tym kim jesteśmy, jacy jesteśmy, no to nie jest to powód do tego, żeby się obrażać na papieża, tylko to jest powód, do tego aby słuchać, przyjąć i zrobić sobie rachunek sumienia. Tylko bardzo ważną rzeczą będzie, czy będziemy robić rachunek sumienia sobie, czy będziemy się uderzać po cudzych piersiach, bo to wydaje mi się potrafimy robić. Niestety.
Pytam również oto, księże kardynale, w kontekście komunikatu Watykanu, o którym pisze dziennik "La Stampa", że papież przyjedzie tutaj do nas, do Polski, bardzo dobrze poinformowany o tym wszystkich złych incydentach, o pewnych incydentach ksenofobicznych, rasistowskich, o tym, że - jak to ujęto w tym komunikacie - jest tu w Polsce podsycany pewien rodzaj lęku, przez polityków, ale także przez Kościół.
Znaczy ja myślę, że dzisiaj w globalnym świecie, w którym żyjemy, wszystkie wiadomości stają się własnością całego świata w jednym momencie i to nie jest dla mnie zaskoczeniem. Tylko czasem się obawiam, że niektóre przekazy, także medialne, wasze, one są troszkę z natury mediów jednostronne. To znaczy, dokonują pewnego uogólnienia rzeczy jednostkowych i obraz który z tego później wychodzi jest obrazem, jakby cały świat był taki.
A najważniejsze to, co będzie miał do powiedzenia papież Franciszek.
Tak mi się wydaje, że papież nad tym wszystkim potrafi uwzględniwszy to oczywiście w przemówieniach, przejść ponad i przyjść z orędziem pokoju, z orędziem miłości, takim orędziem, które by poruszyło serca, ale także przeniknęło rozum i sprawiło jakieś konkretne zmiany.
Ale to będzie przesłanie dotyczące właśnie ubóstwa, biedy, niesprawiedliwości - to, o czym tak głośno za każdym razem mówi papież Franciszek?
Z pewnością będzie to przesłanie miłosierdzia, wezwanie do miłosierdzia, ponieważ nie tylko jesteśmy w Roku Miłosierdzia, ale te dni światowe są pod hasłem "Błogosławieni miłosierni" i pod tym względem papież jest bardzo konsekwentny. Będzie zwracał naszą uwagę na wszystkich wykluczonych, potrzebujących, biednych. Ludzi, którzy potrzebują naszej pomocy. Bo odpowiedzią najważniejszą na Miłosierdzie Boże jest ufność, ale odpowiedzią równie ważną jest być miłosiernym.
A my z tym miłosierdziem mamy problem jako Polacy?
Myślę, że nie mamy. Kiedy widzę dzieła, które się dzieją i w Kościele, i w świecie, organizacje społeczne rozmaitego rodzaju, które są w Polsce - bardzo dużo się tego miłosierdzia dzieje. Boję się tylko, że my jesteśmy jakoś wstydliwi w tym, żeby mówić o tym. Trzeba to pokazać, bo to jest świadectwo, które zachęca innych do tego, żeby też być miłosiernym.
Czy ksiądz kardynał czeka szczególnie na spotkanie hierarchów polskiego Kościoła z papieżem Franciszkiem i to, co tam padnie?
Czekam, choć muszę powiedzieć, że najbardziej na takie spotkania zamknięte czekamy wtedy, kiedy profesjonalnie idziemy do Rzymu na wizytę ad limina, kiedy następuje podsumowanie 5 lat działalności Kościoła w Polsce. Tutaj też to będzie ważne, zwłaszcza ze względu na to, że jest to symboliczne miejsce - Wawel. Sądzę, że będzie to po prostu rozmowa, w której Ojciec Święty wyartykułuje swoje oczekiwania wobec Kościoła w Polsce...
Postawi drogowskaz? Przekręci ten drogowskaz?
Myślę, że wytyczy pewne kierunki, które mu leżą bardzo na sercu, czyli te punkty główne jego pontyfikatu, a my będziemy mu sprawozdawać, mówić i podejmować dialog na ten temat, jak to widać ze strony polskiej i jak mianowicie te rzeczy powinny być prowadzone...
Bo padają takie głosy, księże kardynale, że polski kościół nie słucha Franciszka, nie podąża jego śladami. Wytycza swoją ścieżkę i te ścieżki trochę się rozchodzą.
Myślę, że to jest duże uogólnienie, uproszczenie. Kiedy słucham, rozmawiam ze świeckimi, z ludźmi, to jest to papież, który jest przyjmowany entuzjastycznie. A skąd się biorą te setki tysięcy ludzi w ciągu roku, w ciągu tygodnia na modlitwie Anioł Pański, na środowej audiencji? Wśród tych ludzi jest tylu Polaków, którzy tam jeżdżą. Myślę, że papież jest słuchany. Oczywiście, że są pewne kręgi, znowu nagłośnione. Najczęściej są to kręgi jakichś środowisk dziennikarskich, które artykułuję swoje poglądy, mają do tego prawo, tylko nie bierzmy tego za powszechny sposób patrzenia i odbioru papieża Franciszka.
Wszyscy w tym tygodniu - i duchowieństwo, i wierzący, i wszyscy Polacy - muszą nastawić się na słuchanie.
Na słuchanie. Ja to widziałem w Rio. Zobaczymy potężne możliwości tego papieża, kiedy stanie przed milionem młodych ludzi...
Porwie serca?
I porwie serca. Jestem tego pewny.
Dziękuję pięknie, ksiądz kardynał Kazimierz Nycz był naszym gościem. Dziękuję serdecznie za wizytę.
Wszystkich zapraszam i błogosławię na drogę.