Skandale, afery, korupcja - tego nie brakowało w minionej kadencji Parlamentu Europejskiego. Sprawdzamy, o czym i o kim było najgłośniej w Brukseli w ciągu ostatnich 5 lat.
Najgłośniej w minionej kadencji Parlamentu Europejskiego była o aferze "Katargate". Pod koniec 2022 roku policja wkroczyła do 16 domów i biur w Brukseli oraz okolicach. Zatrzymano 4 osoby. Jedną z nich była grecka europosłanka Eva Kaili. Na byłej wiceprzewodniczącej europarlamentu ciążą oskarżenia o korupcję, defraudację pieniędzy i przynależność do organizacji kryminalnej.
Kolejna osoba, o której w minionej kadencji Parlamentu Europejskiego było bardzo głośno to Janis Lagos. Polityk znany ze swoich neonazistowskich poglądów. Jeden z liderów Złotego Świtu, ruchu, który został uznany za organizację przestępczą. Za kierowanie właśnie tą grupą został skazany na 13 lat więzienia.
Grek niejednokrotnie przedstawiał swoje antysemickie i antyimigranckie poglądy. Z kolei w 2020 roku podczas przemówienia na specjalnej sesji Parlamentu Europejskiego porwał turecką flagę.
Bardzo głośny był także obyczajowy skandal z węgierskim europosłem w roli głównej. József Szájer wiosną 2020 roku brał udział w orgii, którą policja przerwała ze względu na łamanie obostrzeń epidemicznych. Wówczas panował lockdown i zabronione było spotykanie się w większych grupach.
Europoseł nie przejął się zakazem i wziął udział w seksimprezie z udziałem ponad 20 osób. Co ciekawe, jak tylko policja wtargnęła na miejsce tego nielegalnego zgromadzania, polityk Fideszu próbował uciekać z budynku po rynnie. Na dole także czekali na niego funkcjonariusze...
Po skandalu Szájer zrezygnował z mandatu europosła.
Jeśli chodzi o afery z udziałem polskich polityków, to mamy dwóch panów w roli głównej.
Pierwszy to Ryszard Czarnecki, który jest oskarżany o składanie nieprawdziwych oświadczeń co do odbywanych podróży służbowych. Chodzi m.in o liczbę przejechanych kilometrów. Według danych europoseł miałby na posiedzenia jechać autem z Podkarpacia do Brukseli, spędzać tam 15 minut dziennie, a resztę czasu przebywać w podróżach. To miało wiązać się z wyłudzeniem ponad 200 tysięcy euro.
Ta sprawa dotyczy lat 2009-2014, jednak dopiero w minionej kadencji PE Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych przeanalizował dane, po czym zarzucił Ryszardowi Czarneckiemu, że pobierał nienależne zwroty kosztów podróży służbowych i diety.
Na koniec Włodzimierz Karpiński, który do europarlamentu przeszedł bardzo długą drogę, a trafił tam prosto z aresztu. Gdy w ubiegłym roku ówczesny europoseł Krzysztof Hetman dostał się do polskiego parlamentu, okazało się, że kolejną osobą, która mogła objąć jego mandat jest Joanna Mucha, która także dostała się do Sejmu po 15 października.
Wówczas mandat należał się Riadowi Haidarowi, jednak polityk zmarł kilka miesięcy wcześniej. Osobą, która mogła otrzymać "bilet do Brukseli", okazał się być przebywający w areszcie Włodzimierz Karpiński. Był on zatrzymany w związku z tzw. aferą śmieciową. Usłyszał zarzuty korupcyjne związane z zawieraniem kontraktów na zagospodarowanie odpadów w Warszawie.