Zatrzymanie przez prezydenta reformy, która miała na celu dekomunizację sądownictwa, było poważnym błędem. Teraz trzeba myśleć o tym, jak z tego wyjść, jak doprowadzić do tego, by był to tylko incydent, który zostanie szybko zapomniany - oświadczył prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla TV Trwam. Komentując decyzje Komisji Europejskiej dot. sytuacji w Polsce i zmian w sądownictwie, Kaczyński stwierdził, że "to są próby nacisku psychologicznego". "Polityka międzynarodowa jest bardzo bezwzględna (...). Trzeba twardo zabiegać (o swoje interesy) i po prostu się nie bać" - oświadczył.
W poniedziałek, przypomnijmy, prezydent Andrzej Duda poinformował o swej niespodziewanej decyzji o zawetowaniu dwóch z trzech PiS-owskich ustaw, które miały wprowadzić zmiany w sądownictwie: o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Trzecią ustawę - o ustroju sądów powszechnych - Duda podpisał.
Parlamentarnym pracom nad tymi projektami towarzyszyły wielotysięczne protesty w całej Polsce.
Jak skomentował w wywiadzie Jarosław Kaczyński, w ostatnich tygodniach mieliśmy do czynienia z sytuacją, o której można było powiedzieć, że opozycja poniosła totalną klęskę.
Te panie, panowie bijący nogami w policyjne przesłony, nosy na kwintę, jeśli chodzi o przywódców opozycji i nagle wystąpienie pana prezydenta, w którym zażądał 3/5 (chodzi o propozycję Andrzeja Dudy dotyczącą KRS: by członkowie Rady wybierani byli przez Sejm większością 3/5 głosów - RMF 24). Myśmy się zgodzili, sądząc, że to będzie podpisane. Potem mieliśmy tę drugą niespodziankę i doszło do poważnego kryzysu - mówił Kaczyński.
Jak podkreślił, zatrzymana została ważna reforma, która miała na celu dekomunizację sądownictwa.
Zdaniem prezesa PiS, drugim aspektem weta prezydenta jest to, że w ciągu 20 miesięcy opozycji nie udało się doprowadzić do sytuacji, która stwarzałaby "niebezpieczeństwo przełomu", a "dzisiaj niestety takie niebezpieczeństwo powstało".
Moim obowiązkiem jest powiedzieć, że to był błąd, bardzo poważny błąd, ale na tym trzeba skończyć. Teraz trzeba myśleć o tym, jak z tego wyjść, jak doprowadzić do tego, by to był tylko incydent, który zostanie szybko zapomniany, a my pójdziemy do przodu - zaznaczył Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS przekonywał również w wywiadzie, że zakres bezprawia w Polsce, za który "odpowiadają sądy, oczywiście z Sądem Najwyższym na czele", jest "naprawdę ogromny i trzeba z tym skończyć".
Kto tego broni, to naprawdę broni wielkiego zła, kto próbuje wmawiać, że można to zmienić jakąś częściową metodą, ten błądzi i moralnie, i politycznie, i pod każdym innym względem - komentował.
Odnosząc się do działań opozycji w czasie, gdy w Sejmie procedowane były zmiany w sądownictwie, Kaczyński przekonywał, że jej przedstawiciele "deklarują, że będą łamali prawo i łamią prawo (...) i mają poczucie całkowitej bezkarności", a dzieje się tak "właśnie dlatego, że sądy są takie, jakie są".
Sądy podzieliły społeczeństwo na tych, którzy mają prawa, i tych, którzy nie mają praw. Sądy doprowadziły do tego, że właśnie ludzie dzisiejszej opozycji, ci wspierający tą opozycję mogą deklarować łamanie prawa i mogą je łamać, i praktycznie rzecz biorąc nie ponoszą za to żadnych konsekwencji - mówił.
U nas nie ma po prostu czegoś takiego, co można poważnie nazwać wymiarem sprawiedliwości - to jest pewna machina właśnie dzieląca społeczeństwo na tych uprzywilejowanych, tych, którzy mogą łamać prawo - podkreślił.
Kaczyński polemizował także z argumentem o niekonstytucyjności zawetowanych przez prezydenta ustaw. Zwrócił uwagę, że art. 4 konstytucji mówi o sprawowanej bezpośrednio, przez referenda, albo przez przedstawicieli, czyli przez Sejm, "zwierzchności narodu". Przywołał także art. 174, który mówi, że ustrój sądów i procedury regulują uchwalane przez Sejm ustawy, i art. 178, który umożliwia - w ramach reorganizacji sądów czy zmian ich ustroju - przenoszenie sędziów w stan spoczynku.
Więc tutaj podstawa konstytucyjna jest całkowicie pełna, natomiast nasi przeciwnicy są gotowi uznać, że nawet nasza obecność tutaj jest antykonstytucyjna, bo oni po prostu z żadną prawdą się nie liczą - stwierdził prezes PiS.
Zauważył, że w kwestii reformy sądownictwa "pan prezydent wyraźnie powiedział, że chce przejąć tutaj inicjatywę, więc w żadnym wypadku nie będziemy mu w tym przeszkadzać".
W tej chwili za tę sprawę odpowiada prezydent RP. Tego się trzymajmy - oświadczył.
Warto poczekać na przedłożenie pana prezydenta. Mam nadzieję i słyszałem o takich deklaracjach, że to będzie zmiana idąca bardzo daleko, taka, o którą chodzi, która rzeczywiście zmieni polskie sądownictwo. Wtedy nie będzie problemu. Można dyskutować o poprawkach, poszczególne punkty - zaznaczył.
Jarosław Kaczyński odniósł się również do decyzji Komisji Europejskiej dotyczących zmian w polskim sądownictwie.
Sytuacja w Polsce była tematem środowego spotkania unijnych komisarzy. Wiceszef KE Frans Timmermans oświadczył wówczas, że podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o ustroju sądów powszechnych uzasadnia - w momencie publikacji ustawy - rozpoczęcie procedury o naruszenie praworządności. KE ma przesłać wezwanie do usunięcia uchybienia natychmiast po tym, jak ustawa zostanie opublikowana.
Ponadto Komisja Europejska dała polskiemu rządowi miesiąc na odpowiedź na swoje zalecenia.
No cóż, przeczekamy ten miesiąc - zażartował Jarosław Kaczyński.
Zaznaczył również, że w drugiej fazie procedury KE potrzebna jest jednomyślność państw członkowskich: Jestem pewny, że ona nie zostanie uzyskana.
Zdaniem prezesa PiS, działania Komisji Europejskiej ws. Polski "to są próby nacisku psychologicznego".
Polityka międzynarodowa jest bardzo bezwzględna, to musimy przyjmować, ale też musimy bardzo twardo bronić swoich interesów - stwierdził i zaznaczył: My odbudowujemy Polskę jako państwo podmiotowe.
Trzeba twardo zabiegać i po prostu się nie bać. Odwoływać się do prawa europejskiego, bo ono jest po naszej stronie, ale jest ono niestety nieprzestrzegane w Unii Europejskiej od bardzo długiego czasu - musimy walczyć, aby było ono przestrzegane - stwierdził Jarosław Kaczyński.
(e)