Na fali kryzysu w Europie będzie można nieźle zarobić. Banki, zwłaszcza te pochodzące z zagrożonych krajów, będą podnosić oprocentowanie lokat - tak przynajmniej twierdzą analitycy rynkowi.
Teraz banki oferują lokaty oprocentowane średnio na pięć procent rocznie. Jednak od zysku trzeba odliczyć podatek i inflację. "W kieszeni" zostaje nam więc niewiele. Ale ma być lepiej, nawet o jeden punkt procentowy.
Zdaniem analityków banki, zwłaszcza te zagraniczne, muszą przygotować się na ewentualne bankructwo Grecji. W przyszłości podobny los może też czekać Hiszpanię, a może nawet i Włochy. W tej sytuacji, banki będą chciały mieć jak najwięcej gotówki. Będą więc zachęcały klientów do lokowania. Aby nas skusić, będą musiały proponować większe oprocentowanie.
W niepewnych czasach, lokaty, to oprócz obligacji skarbowych, najbezpieczniejsze inwestycje. Choć, dają mniejsze szanse na zysk niż giełda czy waluty.
Warto też pamiętać, że po raz pierwszy od 15 miesięcy lokaty w bankach przynoszą realny zyski. To znaczy, że oprocentowanie lokat wreszcie jest wyższe niż inflacja.
Od średniego oprocentowanie lokat, czyli od 5 procent trzeba jeszcze odjąć 19- procentowy podatek od zysku i właśnie inflację. To oznacza, że ten czysty i realny zysk teraz wynosi średnio 0,3 procent w skali roku. To oczywiście niewiele, ale to jednak jest zysk i odwrócenie trendu, bo do tej pory na bankowych lokatach pieniądze przeważnie się traciło. Teraz jest lepiej głównie przez inflację, która w maju mocno spadła z 4 procent do 3,6 procenta.